Wychodząc od tego założenia, eksperci pokazują różne scenariusze, w których szybkość zbrojenia się Zachodu jest kluczowa w zmniejszeniu ryzyka agresji Rosji. Wniosek dosyć oczywisty – im szybciej się zaczniemy zbroić, tym Moskwa będzie miała mniejsze szanse dorównać Zachodowi, a przez to ochotę, by zaatakować. Jeśli będziemy się z tym ociągać, to za kilkanaście lat ryzyko konfliktu znacznie wzrośnie – tutaj kłania się maksyma „si vis pacem para bellum”, czyli „jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny”.

W jakim stanie jest niemieckie wojsko?

To, co jest znacznie mniej oczywiste, to stan niemieckiego wojska, jaki wyłania się z tego dokumentu. Problemy z rekrutacją, zakupami i późniejsza, niż planowano gotowość bojowa dywizji zgłoszonej do sił NATO. Takie wnioski płyną z niedawno opublikowanego raportu. Autorzy piszą wprost, że niemiecka dywizja, która w ramach wzmacniania polityki odstraszania Sojuszu Północnoatlantyckiego miała być w gotowości bojowej w 2025 r., nie zdoła dotrzymać tego terminu. Na dodatek kolejna dywizja, która miała być w gotowości od 2027 r., też będzie miała z tym poważne problemy. Niedotrzymanie tych terminów może spotęgować obawy sojuszników w Europie Środkowej dotyczącej wiarygodności sojuszniczej Berlina.

Reklama

Innym problemem, z którym boryka się Bundeswehra, jestpozyskiwanie nowych rekrutów. „Nie dość, że obecnie brakuje nowych żołnierzy, to wielu służących w niemieckich siłach zbrojnych nie widzi sensu ani możliwości kariery w służbie. "Strategia dotycząca personelu powinna koncentrować się na tworzeniu poczucia celu" piszą dr Christian Mölling i Torben Schütz. Warto przypomnieć, że w Niemczech tak jak w Polsce nie obowiązuje obecnie obowiązkowy pobór, i mimo że w Republice Federalnej mieszka ponad 83 mln ludzi, to żołnierzy zawodowych jest ledwo nieco ponad 170 tys. Dla porównania: w 37-milionowej Polsce żołnierzy zawodowych mamy ponad 120 tys., a jeśli doliczyć do tego Wojska Obrony Terytorialnej i Dobrowolną Zasadniczą Służbę Wojskową to jest to liczba większa niż w Niemczech.

Jak Niemcy powinny kupować uzbrojenie

Kolejną trudnością niemieckiego wojska, którą wytykają eksperci, są procedury zakupowe. Autorzy twierdzą, że jeśli chodzi o sprzęt, niemieccy wojskowi powinni stawiać na ilość, a nie na jakość. Oczywiście nie chodzi o to, by kupować sprzęt niesprawny. Powinno się kupować dobry sprzęt, który jest dostępny, a nie chcieć mieć coś najlepszego, czego… jeszcze producenci nie produkują. Bo ten obecnie dostępny na Zachodzie sprzęt wojskowy na zagrożenie ze strony Rosji jest wystarczający.

Podobny problem pod nazwą syndromu gwiazdy śmierci, czyli poszukiwania sprzętu, który jest doskonały i spełnia sprzeczne wymagania, znamy także z Wojska Polskiego. Z kolei za Odrą głośno było np. o zakupie łodzi dla sił specjalnych, które są zarówno szybkie jak i opancerzone, czego swego czasu szukały niemieckie siły specjalne. A prosta zasada jest taka, że im więcej opancerzenia tym mniejsza prędkość, jaką mogą łodzie rozwinąć. Zakup nie doszedł więc do skutku. Poza tym chęć kupowania najnowszych modeli, które jeszcze nie są dopracowane, zamiast tego co jest już produkowane od lat, często owocuje tym, że wojsko angażuje się w wieloletnie projekty, a one na dodatek łapią opóźnienie.

Przemysł zbrojeniowy ma zbyt małe moce

Wreszcie problemem są także zbyt małe moce produkcyjne przemysłu zbrojeniowego. Zdaniem autorów by przygotować linie do produkcji czołgów potrzeba co najmniej dwóch lat. Niemcy już teraz powinny zamawiać niezbędne materiały jak np. amunicja. Duże, długoterminowe kontrakty z jednej strony dawałyby przemysłowi gwarancje, że inwestycje w moce produkcyjne będą opłacalne, z kolei dla wojska korzyść płynęłaby ze skali zamówień, bo to pozwoliłoby obniżyć cenę jednostkową kupowanego sprzętu.

Na koniec raportu pojawia się bardzo ciekawy pomysł, by Niemcy kupili więcej sprzętu, niż wydaje się, że potrzebują, by potem w razie potrzeby móc go odsprzedać bądź wyleasingować sojusznikom. Obecnie tak działać mogą głównie Stany Zjednoczone, choć np. część sprzętu, który kupujemy w Korei Południowej, pochodzi z zasobów tamtejszego wojska.
Choć problemów w wojsku za Odrą, tak ja w tym nad Wisłą jest dużo, to pocieszające jest to, że Niemcy je już zdiagnozowali i powoli zwiększają swoje zaangażowanie i wydatki na obronność. Niestety, ta machina urzędnicza działa jak lotniskowiec – dużo czasu zajmuje jej zmiana kursu.