W weekend Ukraińcy znów wszystkich zaskoczyli, bo gdy wydawało się, że każdego dnia w obwodzie kurskim będą tracić kolejne metry terenu, ci zaatakowali. Uderzenia wymierzono w północno-wschodni odcinek frontu, starając się zdezorganizować rosyjskie plany dalszej ofensywy.
Rosyjski generał od zadań specjalnych
Uderzenie Ukraińców było błyskawiczne i przeprowadzone w kilku kierunkach. Przez blisko dwa dni strona rosyjska zgodnie milczała i nie przyznawała się, że w obwodzie kurskim dzieje się coś nie po jej myśli, ale już we wtorek nie mogła dłużej ukrywać, iż nic tam nie zaszło. Wymyśliła jednak własną wersję wydarzeń sugerując, że doskonale zna ukraińskie plany i pokrzyżowała je już w pierwszych godzinach ataku.
„Dowództwo Sił Zbrojnych Ukrainy postawiło im zadanie zajęcia wsi Bolszoj Sołdatskoje, ale bojownicy grupy „Północ” zadali im potężną klęskę ogniową” – poinformowała we wtorek kremlowska agencja Ria Nowosti, powołując się na źródła w Ministerstwie Obrony.
I jak to oczywiście Rosjanie mają w zwyczaju, zaczęli przechwalać się wzięciem do niewoli kilkunastu żołnierzy wroga i zabiciem 500 kolejnych. Tymczasem strona ukraińska milczy, nie podając wielu konkretów dotyczących swych ataków, natomiast coraz więcej do powiedzenia mają rosyjscy blogerzy militarni. Wielu z nich ostrzega, że ukraiński atak może być jedynie dywersją, by odwrócić uwagę o uderzenia w innym miejscu, a fakt, że w obwodzie kurskim dzieje się coś poważnego wydają się potwierdzać tajemnicze ruchy rosyjskiego dowództwa. O jednym z nich informuje The Telegraph.
Przeżył terrorystów, pojechał do Kurska
Zgodnie z informacjami gazety, na kurski front skierowano człowieka, który pojawia się zawsze tam, gdzie do wykonania jest jakaś specjalna wojskowa robota – generała Janusa Biek Jewkurowa. Ten niezbyt dobrze znany w Polsce wojskowy to postać, która w historii Rosji wielokrotnie pojawiała się w miejscach, gdzie działo się coś ważnego, a jako spec od wojsk powietrznodesantowych, ma doświadczenie w operacjach specjalnych.
Już w 1999 roku, zanim jeszcze w Rosji rozpoczęła się era Putina, wypłynął w Kosowie, gdzie dowodził rosyjskimi oddziałami, a część źródeł twierdzi, że stał również na czele ataku na lotnisko w Prisztinie. Po zakończeniu kosowskiej awantury, pojawił się znów na Kaukazie, biorąc udział w II wojnie czeczeńskiej. Tam odpowiadał między innymi za akcję odbicia 12 rosyjskich jeńców. Odznaczony tytułem Bohatera Federacji Rosyjskiej, odszedł ze służby, ale już w 2008 roku wyznaczony został przez Putina do pełnienia roli prezydenta Inguszetii. Rok później cudem uniknął śmierci w zamachu terrorystycznym, w trakcie którego odniósł poważne obrażenia, ale wykurowawszy się, wrócił do pełnienia prezydenckich obowiązków.
Gdy skończył misję w Inguszetii, w 2019 r. mianowano go na wiceministra obrony Rosji, a teraz, jak informuje The Telegraph, wysłany został do obwodu kurskiego. Do wykonania ma tam kolejną, zleconą wprost przez Putina, misję. Niedługo zapewne dowiemy się, jaką.