Kadłuby z pustyni trafiają do strefy wojny
Według rosyjskich źródeł, myśliwce są transportowane do rzeszowa ukraińskimi An-124 z bazy Davis-Monthan w USA. To baza znana jako największe lotnicze „cmentarzysko” na świecie. Nie są to jednak pełnowartościowe maszyny bojowe, a prawdopodobnie stare kadłuby i nielotne egzemplarze, które mają zupełnie inne przeznaczenie niż walka w powietrzu. Wszystko wskazuje na to, że Ukraina wykorzystuje je jako... fałszywe cele, magazyny części lub trenażery dla techników.
Fałszywe F-16 jako przynęta dla rosyjskich rakiet?
Rosyjscy analitycy nie mają wątpliwości: to może być sprytna gra ze strony Kijowa. Udostępnione przez nich zdjęcia pokazują F-16 bez oznaczeń, bez działka Vulcan i z antenami charakterystycznymi dla wersji ADF. To model, który nie trafił do Ukrainy w ramach oficjalnych dostaw. Część samolotów ma też niedbałe malowanie i brak typowych szczegółów technicznych, co dodatkowo nasuwa podejrzenia, że są to tylko makiety.
Atrapa nie do odróżnienia od prawdziwego F-16
Eksperci zauważają, że nawet z ziemi niemal niemożliwe jest odróżnienie autentycznego F-16 od dobrze przygotowanej atrapy. To może oznaczać, że rosyjskie rakiety będą celować w „fałszywki”, tracąc skuteczność, a Ukraina zyskuje dodatkowy czas i bezpieczeństwo dla swoich realnych sił powietrznych. Taka taktyka nie byłaby nowością - wojna to także gra pozorów i dezinformacji.
Rzeszów – klucz do poznania tajemnic wsparcia Zachodu dla Ukrainy
Choć oficjalnie nikt nie potwierdza, co dokładnie znajduje się na pokładach ukraińskich Rusłanów lądujących w Rzeszowie, rosyjskie kanały wojskowe nie przestają analizować każdego szczegółu. Rzeszów stał się dla nich symbolem zachodniego wsparcia i punktem, gdzie dzieją się rzeczy nie do końca jasne - przynajmniej z perspektywy Kremla.