Atak, jak z sensacyjnego filmu
Według doniesień ukraińskich mediów i oficjalnych wypowiedzi prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, plan był realizowany z chirurgiczną precyzją i wykorzystaniem... mobilnych domków drewnianych. Drony, wcześniej przemycone do Rosji, zostały ukryte w specjalnie przygotowanych dachach drewnianych domków umieszczonych na przyczepach. W odpowiednim momencie dachy otworzyły się zdalnie, a maszyny wzbiły się w powietrze – celując w lotniska wojskowe.
Drony pod dachem
Logistyczna złożoność akcji była ogromna. FPV-drony musiały nie tylko zostać przemycone przez granicę lub zakupione w Rosji, ale też rozmieszczone w różnych częściach Rosji.
Kiedy transport z dronami dotarł na miejsce, ciężarówki zatrzymywały się w pobliżu lotnisk wojskowych. Kierowcy, jak twierdzą, nie mieli pojęcia, co wieźli. Wykonywali jedynie polecenia nieznanych koordynatorów. W jednym przypadku dach ciężarówki dosłownie „odleciał” podczas jazdy, a drony ruszyły do ataku z jadącej ciężarówki.
Według relacji śledczych, domki były wykorzystywane jako przykrywka – nikt nie podejrzewał, że pod ich dachami kryją się maszyny bojowe. Niektóre ciężarówki miały tablice rejestracyjne z Czelabińska, co dodatkowo utrudniało identyfikację podejrzanych działań.
Cele: najważniejsze rosyjskie lotniska
Celem operacji były strategiczne bazy lotnicze rozsiane po całej Rosji, m.in. w Murmańsku, Irkucku, Riazaniu i Iwanowie. Zaatakowane zostały m.in. bazy „Olenia” i „Biała”. Inne, jak „Dziagilewo” czy „Ukrainka”, uniknęły większych zniszczeń – w jednym przypadku drony nie zdążyły wystartować, bo ciężarówka zaczęła się palić na trasie. Ukraińskie źródła twierdzą, że w akcji wykorzystano aż 117 dronów, a biuro koordynujące działania znajdowało się… w bezpośrednim sąsiedztwie jednej z rosyjskich siedzib FSB.
Nowa era wojny? Eksperci ostrzegają
Ta operacja może zmienić reguły gry, nie tylko w Rosji. Nawet cywilne drony dają zdolność do przeprowadzenia precyzyjnych ataków w głębi terytorium wroga, nawet bez bezpośredniego udziału żołnierzy. Choć Moskwa oficjalnie nie komentuje strat, ukraińska strona otwarcie chwali się sukcesem. Zełenski nie kryje dumy: „Te działania wejdą do podręczników historii”.