Ośrodek zwraca uwagę, że przedstawiciele Rosji podawali rozbieżne informacje na temat zajść 4 czerwca w Nowej Tawołżance, leżącej w obwodzie biełgorodzkim w Rosji, 3,5 km od granicy z Ukrainą. Szef obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow potwierdził, że doszło tam do walk, natomiast ministerstwo obrony w Moskwie utrzymywało, że oddziały armii i straży granicznej zmusiły grupę dywersyjną do wycofania się.

Gładkow początkowo zgodził się na negocjacje proponowane mu przez bojowników Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego (RDK) i Legionu Wolność Rosji (LSR), a potem się wycofał z tej decyzji. "Rozbieżność reakcji i doniesień w Rosji na rajdy w obwodzie biełgorodzkim wskazuje, że władze rosyjskie nie podjęły jeszcze decyzji, jak zareagować na te ograniczone rajdy przez granicę" - uważają analitycy ISW.

Działania na pograniczu

RDK i LSR ogłosiły w niedzielę, że znów operują na pograniczu i opublikowały nagranie pokazujące swych wojskowych zmierzających do Nowej Tawołżanki. ISW przytacza doniesienia rosyjskich blogerów wojennych, którzy twierdzili, że do miejscowości wkroczył oddział 20 ludzi, bez pojazdów opancerzonych. Dziennik "Wall Street Journal" podał, że bojownicy pozostawali w Nowej Tawołżance co najmniej do godz. 17 czasu lokalnego (godz. 16 czasu polskiego).

Reklama

Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolność Rosji (LSR) prowadzą akcje zbrojne na terytorium Rosji od przełomu maja i czerwca. Formacje podają, że w ich szeregach walczą obywatele Rosji, którzy w wojnie na Ukrainie opowiedzieli się po stronie Kijowa. (PAP)