"Wojny w Europie rzadko zaczynają się w środy" - ironizował Cziżow, odpowiadając na pytanie, czy jego kraj zaatakuje Ukrainę w środę (16 lutego).

"Być może nie jest to wystarczająca gwarancja, ale zapewniam, że jeśli chodzi o Rosję, to w najbliższą środę nie będzie ataku. Nie będzie też żadnej eskalacji w przyszłym tygodniu, po tym tygodniu, czy w przyszłym miesiącu. Co więcej, jeśli nasi partnerzy w końcu wysłuchają naszych uzasadnionych obaw, to nie trzeba będzie długo czekać na proces odprężenia. Jest to w interesie wszystkich Europejczyków od Lizbony po Władywostok, a także wszystkich innych narodów świata" - przekonywał ambasador, domagając się jednocześnie dowodów na to, że Rosja ma zaatakować Ukrainę w środę.

"Jeśli wysuwasz oskarżenia – zwłaszcza tak bardzo poważne oskarżenia przeciwko Rosji – ciąży na tobie odpowiedzialność dostarczenia dowodów. W przeciwnym razie jest to oszczerstwo. Tego uczy tradycja prawna, na której opiera się cywilizacja europejska. Gdzie są zatem te dowody? Wydaje się, że w tym samym miejscu co prawo międzynarodowe - zapomniane i wyparte przez osławiony +ład światowy oparty na zasadach+. Rosja już wielokrotnie w swojej historii pokazała, jakie konsekwencje czekają tych, którzy chcą narzucić jej swój +nowy porządek+" - ostrzegł Cziżow.