Słowa Emmanuela Macrona, który nie wykluczył wysłania zachodnich wojsk do Ukrainy, wywołały burzę. Ale rozważania o ograniczonym kontyngencie nad Dnieprem, nieuczestniczącym w bojach o Donbas, zaczęły się w ostatnich tygodniach pojawiać podczas spotkań międzyrządowych. Tymczasem prezydent Francji uderzył bezpośrednio w Niemcy, przez co jego wystąpienie jest postrzegane także przez pryzmat rywalizacji obu stolic o prymat w Europie.

– Wiele osób, które dziś mówią „nie”, to ci sami ludzie, którzy dwa lata temu mówili „nie” dla czołgów i samolotów. Wielu przy tym stole oferowało wtedy śpiwory i hełmy – stwierdził, nawiązując do niemieckiej propozycji przekazania Ukraińcom 5 tys. hełmów tuż przed rozpoczęciem inwazji. Różnice między Berlinem a Paryżem zaczynają się pogłębiać. Chodzi nie tylko o wsparcie dla Ukrainy czy stosunek do autonomii strategicznej UE i współpracy z USA, lecz także o wspólne projekty zbrojeniowe. Portal Politico.eu opisywał niedawno problemy z budową myśliwca nowej generacji FCAS i czołgu nowej generacji MGCS.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ