Drzewa pokryte dziwną siecią. To efekt nowej taktyki Rosjan
Gdybyście kiedyś przeglądali zdjęcia i zobaczyli na nich drzewa i krzewy pokryte dziwną siecią, to nie dziwicie się — jej twórcą nie są pająki, a walczący na froncie żołnierze. Zdjęcia te przedstawiają bowiem pozostawione przez bezzałogowe statki powietrzne światłowody. Dzięki ich zastosowaniu drastycznie wzrasta skuteczność dronów. Dlaczego Rosjanie coraz częściej używają dronów ze światłowodem i jakie to ma konsekwencje?
Wojna na Ukrainie pokazała, że drony mogą odgrywać gigantyczną rolę na współczesnym polu walki. Brak odpowiednio rozwiniętego lotnictwa bojowego oraz problemy a dostępności amunicji artyleryjskiej sprawiły, że Rosjanie i Ukraińcy musieli znaleźć zamienniki, które pozwoliłyby razić wojska nieprzyjaciela. Zamiennikiem tym okazały się drony.
Te podzielić można na dwa podstawowe rodzaje. Po pierwsze są to drony rozpoznawcze, które służą do wskazywania celów dla innych dronów oraz artylerii. Do tego celu używane są m.in. polskie FlyEye, które służą m.in. do naprowadzania ukraińskich wyrzutni rakiet M142 HIMARS czy ostrzału przy pomocy artylerii lufowej. Drugą, szczególnie zjawiskową bronią okazały się drony.
Pierwsze miesiące wojny szybko pokazały, że nawet tani i niewielki bezzałogowiec może zniszczyć warty miliony czołg, bojowy wóz piechoty czy posłużyć do ostrzelania ukrytych w okopach żołnierzy. Na każdy miecz znajdzie się jednak tarcza. Gdy wielu wieściło, że przyszłe wojny oparte będą na rojach dronów, a czołgi odchodzą do lamusa, okazało się, że proste i tanie drony mają swoje ograniczenia.
Jak zneutralizować drona? Rosjanie używają nowych typów
Wraz ze wzrostem ataków bezzałogowców, zaczęło rosnąć znaczenie zabezpieczeń. To przybrało bardzo różne formy. Bardzo popularne są montowane na pojazdach specjalne siatki oraz daszki. Dobrze zamontowana osłona pozwala na skuteczną ochronę przed wieloma atakami. Czasem siatki montowane są nie tylko na pojeździe, ale wzdłuż całej drogi zaopatrzeniowej. Stworzone w ten sposób tunele pozwalają na bezpieczne przemieszczanie się między pozycjami.
Inną formą obrony są tzw. jammery, czyli zagłuszarki. Operator tracąc łączność z dronem nie może kontynuować ataku. Im więcej pojawiało się na froncie jammerów, tym większe były wysiłki mające na celu ograniczenie ich skuteczności. Droższe wojskowe konstrukcje zostały przeprojektowane w taki sposób, aby stale zmieniały częstotliwość nadawania, co utrudnia, a czasem wręcz uniemożliwia ich zagłuszenie.
Inną metodą jest zastosowanie światłowodów. Mówiąc najbardziej obrazowo — do drona podczepiany jest bardzo cienki przewód, po którym podawane są sygnały. Rozwiązanie to ma wiele zalet. Operator nie nadaje już w eter, więc wykrycie źródła fal nie jest tak proste. Niemożliwe jest także zakłócenie takiego drona. Rozwiązanie ma jednak pewne wady. Jedną z nich jest zasięg, który zwykle wynosi kilkanaście kilometrów. Dodatkowo mając taki przewód można jak po nitce do kłębka, dojść do miejsca, gdzie znajduje się operator.
Odporność na zakłócenia sprawiła jednak, że ich popularność w ostatnim czasie drastycznie wzrosła. Efektem ich użycia są omawiane wcześniej widoki. Nad miejscami, gdzie każdego dnia latają kolejne drony ze światłowodem, pojawiają się charakterystyczne sieci przypominające dobrze znane pajęcze sieci. Co warto dodać, technologia pocisków na światłowodach znana jest w wojsku od dziesięcioleci. Zaskoczeniem nie jest więc samo rozwiązanie, a skala jego popularności na froncie.
Jak zwracają uwagę niektórzy komentatorzy, takie sieci po użyciu nie są warte zbyt wiele. Po wojnie Ukraina zostanie więc z tysiącami kilometrów światłowodów, które będą zanieczyszczać środowisko oraz stanowić zagrożenie dla przemieszczających się ludzi. Z uwagi na niewielką średnicę nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której zahaczać o nią będą np. lądujące śmigłowce czy przejeżdżające samochody.
Czy Polska jest gotowa na wojnę dronów?
W tym miejscu warto zadać ważne pytanie — czy nasza armia jest gotowa na nowe zagrożenia. Mamy dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka, że nasycenie systemami antydronowymi nadal jest zbyt niskie. Na pochwałę zasługuje jednak wdrażanie w Wojsku Polskim takich systemów jak SkyCtrl.
W ostatnim wywiadzie z gen. bryg. Michałem Marciniakiem w Strefie Obrony mogliśmy dowiedzieć się nieco więcej na temat prowadzonych prac. Z wypowiedzi generała można wyciągnąć kilka wniosków. Armia pracuje obecnie nad modernizacją systemów SkyCtrl, które chronią m.in. polskie baterie Patriot.
Armia dostrzega problemy związane z jammerami i ich bezradność wobec dronów ze światłowodami. W związku z tym preferowane są inwestycje w drony myśliwskie (polujące na inne drony), broni laserowej, a także dalszy rozwój w systemy artylerii lufowej. Każde z tych rozwiązań ma swoje zalety i wady, a tylko odpowiedni miks pozwoli na stworzenie odpowiednio skutecznej (także ekonomicznie) obrony przeciwko dronom na polu walki. Szczególnie duże nadzieje związane są z rozwojem broni laserowej, która mogłaby w przyszłości przy niewielkim koszcie zwalczać całe roje dronów.
Jednym z najważniejszych programów wydaje się tutaj Sona. Zakłada on powstanie organicznej (wchodzącej w skład np. brygady pancernej lub zmechanizowanej) obrony przeciwlotniczej dla poruszających się związków Wojsk Lądowych. Taka wysoce mobilna obrona pozwalałaby m.in. na skuteczne strącanie wszelkich dronów, które zagrażałyby naszym czołgom czy bojowym wozom piechoty. Głównym wyzwaniem wydaje się jednak ograniczone finansowanie, z którym mimo rekordowych wydatków nadal musi mierzyć się nasza armia.
Telegram | Про зв'язок від Сергія Флеш