Przenikają na tyły i sieją śmierć
Rosyjska taktyka infiltracji działa następująco. Najpierw wykrywane są luki w ukraińskich liniach obronnych. Wbrew pozorom jest ich sporo, ponieważ składają się one z oddalonych od siebie fortyfikacji, punktów oporu, niekiedy obsadzonych jedynie przez trzech żołnierzy (Siły Zbrojne Ukrainy cierpią na permanentne braki kadrowe). Następnie przerzucane są przez nie dziesiątki, a potem setki rosyjskich wojskowych. Są oni wyposażeni tylko w lekką broń, niewielki zapas żywności i radiostację.
Infiltratorzy starają się przeniknąć głęboko na tyły Ukraińców. Tam śledzą ruchy wrogiej armii, logistykę i trasy zaopatrzenia, a zdobyte informacje przekazują na bieżąco swoim dowódcom. Dzięki temu Rosjanie mogą przeprowadzać precyzyjne uderzania z użyciem dronów, amunicji krążącej, bomb szybujących bądź artylerii dalekiego zasięgu.
– Zdejmują mundury, zakładają cywilne ubrania, mieszają się z ludnością albo po prostu stoją przy drodze i zachowują się niepozornie, gdy przejeżdżają nasze pojazdy – relacjonuje "Bildowi" jeden z ukraińskich żołnierzy.
Niekiedy Rosjanie uderzają w ukraińskie koncentracje wojsk czy pozycje z ogromną siłą ognia, nie zważając na fakt, że zagraża to również infiltratorom. – Atakują własnych ludzi, czego dotąd nie widzieliśmy – opisywał niemieckim dziennikarzom żołnierz pierwszej linii.
"Wyłom" pod Pokrowskiem to ich "dzieło". Zostali zniszczeni
Największy sukces rosyjscy infiltratorzy odnieśli na początku sierpnia na północny wschód od Pokrowska w obwodzie donieckim. Przebili się na kilkanaście kilometrów za ukraińskie linie w kierunku Dobropola. Kijów szybko zorganizował skuteczne kontruderzenie na tym odcinku (na mapie obecne sytuacja wokół Pokrowska).
Brała w nim udział m.in. brygada "Rubież" z Gwardii Narodowej Ukrainy. W poniedziałek gen. Andrij Krysczenko, zastępca dowódcy tej jednostki, mówił agencji Interfax Ukraina, że sytuacja na tym odcinku została ustabilizowana i trwa oczyszczanie ukraińskich tyłów z ostatnich infiltratorów. Żołnierze brygady mówili „Bildowi”, że w sierpniu wzięli do niewoli więcej Rosjan niż kiedykolwiek od początku inwazji w 2022 r.
Ukraińscy wojskowi w rozmowach z "Bildem" mówią, że namierzają Rosjan głównie dzięki przechwytywaniu ich radiowych meldunków. Mimo porażki pod Pokrowskiem, dowódcy Putina uważają tę taktykę za "stosunkowo skuteczną": przeprowadzają kolejne sabotaże, precyzyjne bombardowania, zabijają ukraińskich wojskowych na zapleczu frontu i kwaterach.
– Rosjanin potrafił nas zwodzić przez cały miesiąc. Był naprawdę dobry – ale w końcu go złapaliśmy – przyznaje jeden z wojskowych SZU.
Armia Putina słabnie. To wyraźny znak
Oficerowie armii Kijowa podkreślają, że taktyka infiltracji to dowód na słabnięcie wojsk Putina. Nie są one w stanie prowadzić już zmasowanych "mięsnych szturmów" z użyciem wozów pancernych i czołgów - bo stracili ich tysiące od początku inwazji - więc stawiają na sianie chaosu na tyłach Sił Zbrojnych Ukrainy.
– Z tego, co widzimy, (Rosjanie – red.) nie dysponują nigdzie zgromadzonymi ogromnymi zasobami, w tym pojazdami opancerzonymi, by dokonać natychmiastowego przełamania. Fakt, że nalegają, by Ukraina oddała im nieokupowaną część obwodu donieckiego, moim zdaniem jest przyznaniem się do własnej bezsilności – podsumowuje gen. Krysczenko.