Nowak był pytany m.in. o to, czy resort rozwoju pomaga przedsiębiorcom w zrozumieniu Polskiego Ładu. Szef MRiT podkreślił, że cały czas działa infolinia, a zdecydowana większość pytań, bo około 90 proc., dotyczy kwestii nadzorowanych przez Ministerstwo Finansów, czyli podatków.

"Założenia programu są dobre, natomiast przy implementacji popełniono kilka błędów. Osoby, które przygotowywały rozwiązania dla tak szerokiego spektrum gospodarczego, nie miały łatwego zadania. Nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi, a to największa reforma od 30 lat. Tempo prac było szybkie, była presja, żeby projekt podpisać do końca listopada, by zmiany podatkowe weszły w życie od początku tego roku. Polski Ład to uszczerbek dla budżetu rzędu kilkunastu miliardów złotych, co jest najlepszym dowodem, że część osób na nim zyskuje. Była wola polityczna, by te kilkanaście miliardów jak najszybciej wpuścić do gospodarki. Podjęto ryzyko. Premier przeprosił, naprawiamy błędy" - powiedział Nowak.

Minister odniósł się też do unijnej polityki klimatycznej. Jego zdaniem, zachowanie jej obecnych założeń doprowadzi do tego, że UE straci rynki sprzedaży. "Są wprawdzie plany wprowadzenia CBAM [Carbon Border Adjustment Mechanism], dodatkowej opłaty, która ma wyrównać koszty produkcji poza UE. Pomysł nie do końca jest spójny logicznie. CBAM jest wprowadzony na kilka podstawowych produktów, np. na stal. Ryzyko polega na tym, że stal można wykorzystać do produkcji samochodów elektrycznych, a wówczas CBAM nie obowiązuje. Rynek samochodów elektrycznych dopiero się tworzy. Kupując samochód spalinowy, wiemy, jakie są topowe marki. W elektrycznych nie wiadomo, kto jest lepszy. To nowa technologia, więc ludzie nie chcą kupować auta znanej marki za 300 tys., wolą noname’a za 60 tys. zł. W ten sposób chińscy producenci mogą spenetrować rynek UE. CBAM powinien obowiązywać na wszystkie produkty, tylko wtedy byłby efektywny. W przeciwnym razie Fit for 55 zabije przemysł" - ocenił minister rozwoju.

Jak zaznaczył, narzucanie takich samych zaostrzonych ram dla 27 krajów o zróżnicowanym poziomie gospodarki zadziała tylko wtedy, gdy najsłabszy będzie je w stanie zrealizować. "Obecny plan zabije przemysł UE. Politycy są głusi na głosy przemysłu. Jeśli społeczeństwo oczekuje, że przedsiębiorcy będą dbać o środowisko i dlatego firma inwestuje w zieloną energię, działa mechanizm rynkowy. Narzucone terminy osiągania kolejnych poziomów redukcji emisji są jednak drakońskie. Ambitne cele zostały ustawione pod najbardziej zaawansowane kraje. Kraje, które nie były pod zaborami, a potem nie były zduszone przez komunizm, weszły na szczyt, wciągnęły drabinę, a teraz mówią: +wspinajcie się+. To nie powinno tak funkcjonować" - powiedział Nowak.(PAP)

Reklama