W Pensylwanii przeliczono ok. 93 proc. głosów. Szacuje się, że do zaraportowania zostało ich już mniej niż milion.

Na czwartek rano (po południu czasu polskiego) Trump miał w Pensylwanii ok. 120 tys. głosów przewagi, ale ta z godziny na godzinę topniała. To dlatego, że spływają głównie rezultaty z głosowania korespondencyjnego, w którym przewagę ma Biden. Demokraci uważają, że to wystarczająco, by sądzić, że wygrają wybory w Pensylwanii.

Władze stanowe zapewniają, że większość z pozostałych głosów zostanie zliczonych w czwartek. To może pozwolić na przyznanie już w ten dzień wygranej jednemu z dwóch kandydatów.

Sztab Trumpa nawołuje do zaprzestania liczenia głosów w Pensylwanii i oskarża Demokratów o oszustwa. Bill Stepien, szef kampanii Trumpa, twierdzi że prezydent ma szanse na wygraną w stanie i mówi że opiera to na "liczbach, a nie przeczuciu". "Donald Trump żyje i ma się dobrze" - ocenił.

Reklama

Hrabstwo Allegheny ze słynącym z przemysłu stalowego Pittsburghiem ogłosiło, że zgodnie z decyzją sądu czeka ze zliczaniem pozostałego jeszcze pakietu ok. 29 tys. głosów do piątku. W Filadelfii - jak donosi telewizja MSNBC - ciągle trwa liczenie głosów.

Zapewniająca 20 głosów elektorskich Pensylwania jest często uznawana za najważniejszy wahający się stan. O jej znaczeniu świadczy to, że w kampanii Trump odwiedził ją 13 razy, a Biden 16. Od 2008 roku każdy, kto wygrał w Pensylwanii, zwyciężył także cały wyścig o Biały Dom.

Ewentualna wygrana w Pensylwanii Bidena pozwali mu przekroczyć granicę 270 głosów elektorskich, które potrzebne są do wyborczej wygranej w rywalizacji o Biały Dom.