Global Engagement Center jest strukturą Departamentu Stanu USA, utworzoną w celu "ujawniania i zwalczania" zagranicznej propagandy i dezinformacji.

Mówić w dowolnym języku, ale tylko dobrze

Opublikowany w czwartek raport GEC stwierdza, że chiński rząd stosuje szereg "zwodniczych metod i środków przymusu" w celu stworzenia świata, w którym Pekin, jawnie lub pośrednio, kontroluje przepływ kluczowych dla siebie informacji w ramach "niewypowiedzianej wojny informacyjnej".

Reklama

"Pekin zainwestował miliardy dolarów w stworzenie ekosystemu informacyjnego, w którym propaganda i dezinformacjaChińskiej Republiki Ludowej (ChRL) zyskają na popularności i staną się dominujące" – czytamy w raporcie.

Zagrożenie dla wolności słowa

"Niekontrolowane wysiłki ChRL (…) mogą nawet skłonić inne państwa do podejmowania decyzji, które podporządkują ich interesy gospodarcze i bezpieczeństwa interesom Pekinu" oraz doprowadzić do "gwałtownego ograniczenia wolności słowa na świecie" – wskazano w raporcie.

W ostatnich latach Pekin zintensyfikował działania na platformach takich jak Twitter (obecnie - platforma X), YouTube czy TikTok, gdzie w wielu językach rozpowszechniane są oficjalne chińskie treści często przez wpływowych użytkowników, którzy nie ujawniają swoich związków z machiną propagandową.

Sprawa Ujgurów

W innych przykładach chińskich prób kształtowania globalnej narracji Departament Stanu wskazał na tysiące kont internetowych, które miały na celu stłumić raport Safeguard Defenders, grupy zajmującej się prawami człowieka, ujawniający działanie utworzonych przez Chiny podejrzanych zagranicznych posterunków policji w 53 krajach na całym świecie.

Chiny usiłują również wpływać na swój wizerunek poprzez między innymi organizację kontrolowanych wycieczek dla dyplomatów i dziennikarzy do prowincji Sinciang, gdzie, według ONZ, może dochodzić do zbrodni przeciwko ludzkości na muzułmańskich Ujgurach, przetrzymywanych w obozach reedukacyjnych.

Tania propaganda rodem z KC KPCh nie radzi sobie z demokracjami

Z kolei państwowe media nawiązują współpracę z tradycyjnymi i internetowymi mediami za granicą, przekazując im bezpłatne materiały, które następnie publikowane są jako treści własne, bez wskazywania, że pochodzą one z instytucji powiązanych z rządem w Pekinie.

W raporcie zwrócono jednak uwagę, że wysiłki Chin jak dotąd nie przynoszą spodziewanego wpływu na kraje zachodnie i kraje o zachodnich poglądach.

"Jeśli chodzi o kraje demokratyczne, Pekin doświadczył poważnych niepowodzeń, często z powodu sprzeciwu ze strony lokalnych mediów i społeczeństwa obywatelskiego" – czytamy w raporcie. "Chociaż wspierane przez bezprecedensowe zasoby, propaganda i cenzura ChRL przyniosły do tej pory mieszane rezultaty".

krp/ mal/