Piątkowe blokady to "strzał ostrzegawczy" - powiedział dziennikarzom w Calais szef stowarzyszenia rybaków regionu Hauts-de-France Olivier Lepretre.

"Brytyjczycy mają dostęp do europejskiego rynku, podczas gdy my nie mamy dostępu do brytyjskich wód. To nie jest normalne, brytyjski rząd musi respektować porozumienie (w sprawie brexitu)" - dodał Lepretre.

Rybacy zablokowali najpierw, od godz. 9. do 10. port Saint-Malo, potem blokadę przeniesiono do Calais i normandzkiego portu Ouistreham. Zablokowano też wjazd dla składów towarowych do tunelu pod Kanałem La Manche. Ponadto, w Calais unieruchomiono również promy.

"To akcja symboliczna, ale jeśli sytuacja się nie zmieni, pokażemy zęby" - ostrzegł Lepretre.

Reklama

Jak komentuje AFP, blokada portów ma wymiar głównie symboliczny, ale zamknięcie wjazdu do Eurotunelu, przez który odbywa się 25 proc. wymiany handlowej między Wielką Brytanią a Europą, jest bardzo poważne.

Przed Brexitem francuscy rybacy mogli łowić na wodach terytorialnych Wielkiej Brytanii. Teraz muszą posiadać na to brytyjskie licencje.

Wielka Brytania i Francja spierają się od dłuższego czasu o prawa do połowów na brytyjskich wodach po brexicie. Francja uważa, że jej rybacy powinni otrzymać więcej licencji, Wielka Brytania odpowiada, że prawie wszyscy unijni rybacy, którzy złożyli wnioski, dostali licencje, a nie dostali ich tylko ci, którzy nie mogli się wykazać historią połowów na danych wodach, co jest warunkiem.

W związku ze sporem w kwietniu francuscy rybacy zablokowali ciężarówki z brytyjskimi rybami, w maju zablokowali port St. Helier na wyspie Jersey, na co rząd w Londynie odpowiedział wysłaniem dwóch okrętów patrolowych. Pod koniec października francuskie władze zatrzymały brytyjski trawler, który według nich poławiał bez licencji.

Brytyjski rząd oświadczył w piątek, że "jest rozczarowany" protestem rybaków i wezwał Paryż, by "upewnił się, że nie dochodzi do działań nielegalnych i czy nie szkodzi to wymianie handlowej". (PAP)