Dwa miesiące po zlikwidowaniu obozowiska migrantów w Calais zwanego "dżunglą", gdzie przebywało około 7 tys. osób, wracają tam nieletni, których przyjęcia, mimo zobowiązań, odmawia Wielka Brytania.

Gdy pod koniec października zlikwidowano obozowisko w Calais, francuski rząd zapowiadał, że władze brytyjskie przyjmą około 2 tys. nieletnich, którzy są samotni lub w „wyjątkowo trudnej sytuacji”.

Już wtedy organizacje humanitarne wyrażały powątpiewanie. Jak się okazało - słusznie. Londyn przyjął jedynie 791 nastolatków. Pozostali zostali rozmieszczeni w rozrzuconych po Francji ośrodkach, ale „nie zrezygnowali z marzeń o Anglii” – mówi dyrektor stowarzyszenia „France Terre d'Asile” (Francja Ziemia Azylu) Pierre Henry i dodaje: „jasne było, że prawie wszyscy znów próbować będą szczęścia”.

Jak dotąd młodzi ludzie opuszczają ośrodki głównie pojedynczo i niewielkimi grupkami. Liczbę nieletnich, która już powróciła nad kanał La Manche, szacuje się na ponad 100. „Trzeba jednak tu dodać również świeżo napływających młodych ludzi, gdyż zamknięcie obozu (w Calais) nie położyło kresu presji migracyjnej” – podkreśla Henry, cytowany przez dziennik „Le Figaro”.

Prefekt departamentu Pas de Calais Fabienne Buccio powiedziała telewizji „France3”, że tydzień temu przybyła do Calais grupa 30 nieletnich; część pochodzi z położonego w pobliżu ośrodka dla młodocianych. Jak wyjaśniła „prawo nie pozwala na zmuszanie tych nastolatków do pozostania w ośrodku ani do śledzenia ich”.

Reklama

Według prasy londyńskiej 36 nieletnich, którzy zwrócili się o azyl w Wielkiej Brytanii podało sprawę do sądu. 28 z nich odmówiono azylu, reszta czeka na decyzję. Ich adwokaci zarzucają administracji „nieprzestrzeganie procedur i zobowiązań”.

Henry oskarża Wielką Brytanię, że „jej polityka zamkniętych granic wspomaga tylko sieć przemytników”. Dyrektor „France Terre d'Asile” wezwał władze francuskie, by zapewniły nieletnim cudzoziemcom status prawny, opiekę lekarską i edukację.

Z Paryża Ludwik Lewin

>>> Czytaj też: Rosjanie z uwagą obserwują, co się dzieje w Ełku [WYWIAD]