Centrum finansowe zbudujemy bez pomocy…finansistów

Burmistrz zapowiedział przyspieszenie reform idących w tym kierunku, ale przy określaniu strategii rozwoju miasta nie chce korzystać z rad... samych finansistów.

„Finansiści mają najmniejszą świadomość na świecie, jeśli chodzi o „robienie pieniędzy”. Mówiąc to być może obrażam wielu bankierów i finansistów, ale takie właśnie jest moje prywatne doświadczenie” – powiedział w wywiadzie dla agencji Bloomberg Han.

Za to dla zagranicznych firm finansowych

Reklama

Mimo tych niemiłych dla uszu bankierów deklaracji, podstawowym celem burmistrza Szanghaju jest obecnie... przyciągnięcie do miasta większej liczby pracowników sektora finansowego z zagranicy.

Zachętą ma być „zapomoga” w wysokości 29 tys. dolarów na głowę

Realizacji tego celu służą zmiany wprowadzane w lokalnym systemie podatkowym i prawnym. Pracownicy zagranicznych firm z branży finansowej mogą liczyć na 20-procentowy rabat podatkowy i jednorazową zapomogę mieszkaniową w wysokości 29 tysięcy dolarów.

Ile można zarobić na finansiście

Dzięki tego typu zabiegom wzrosnąć ma zarówno liczba finansistów w Szanghaju, jak i ich produktywność. Według danych zebranych przez miasto, jeden pracownik szanghajskiej branży finansowej w zeszłym roku wytworzył wartość dodaną o wartości 91300 dolarów. W Hongkongu analogiczna wielkość wyniosła około 200 tysięcy dolarów na głowę.

Jeszcze większą przepaść widać, jeśli porówna się Szanghaj z absolutnym centrum finansowym całego świata, czyli Nowym Jorkiem. W Nowym Jorku w branży finansowej pracuje 460 tysięcy pracowników, czyli 2 razy więcej niż w Szanghaju, a każdy z nich wytwarza 10 razy wyższą wartość dodaną niż każdy z szanghajskich finansistów.

Szanghaj mierzy nie tylko w Hongkong

Burmistrz Szanghaju jest pełen optymizmu i odważnie rzuca wyzwanie zarówno Hongkongowi, jak i Nowemu Jorkowi. „Szanghaj będzie rósł błyskawicznie, a tempo jego rozwoju będzie z pewnością dużo wyższe niż Nowego Jorku, czy Hongkongu” – mówi Han.

W II kwartale tego roku tempo rozwoju gospodarczego Szanghaju wyniosło 7,9 procent. W ciągu ostatnich 30 lat wielkość PKB chińskiego miasta, w którym mieszka 19 milionów osób – czyli mniej więcej połowa obecnej populacji Polski – powiększyła się 50-krotnie.

I ma duże szanse

Pozytywnie o szansach rozwojowych Szanghaju wypowiadają się również finansiści z zachodnich instytucji. „Chińscy oficjele są bardzo dobrzy w studiowaniu tego, co zdarzyło się gdzie indziej i wyciąganiu z tego wniosków – co zadziałało, a co nie” – mówi Richard Yorke z chińskiego oddziału banku HSBC, który rozważa wejście na szanghajską giełdę.

Giełda rośnie jak na drożdżach

Tymczasem rynek papierów wartościowych w Szanghaju dynamicznie się rozwija. W zeszłym miesiącu na szanghajskiej giełdzie doszło do największej oferty publicznej od ponad roku. Spółka China State Construction Engineering Corp. zebrała w wyniku emisji akcji 7,3 miliarda dolarów.

Notowany w Szanghaju koncern paliwowy PetroChina jest największą na świecie spółką, jeśli chodzi o wartość rynkową. Pierwsze miejsce na świecie wśród największych kredytodawców zajmuje z kolei Industrial & Commercial Bank of China, który również jest notowany na szanghajskiej giełdzie.

Ale trzeba zmian i to dużych

Według burmistrza Szanghaju, aby utrzymać dynamiczny rozwój miasta, należy wprowadzić jednak dużo głębsze reformy. Za kluczowe dla realizacji celu postawionego mu przez Partię zmiany, Han uważa: wprowadzenie pełnej wymienialności juana, reforma chińskiego systemu prawnego w taki sposób, aby stał się on zgodny z międzynarodowymi standardami i obniżka podatków – które są dwa razy wyższe niż te obowiązujące w Hongkongu.

ikona lupy />
Shanghai SE Composite - kurs / Bloomberg
ikona lupy />
PKB na głowę mieszkańca Chin i Szanghaju - (per capita) / Bloomberg
ikona lupy />
Dynamika PKB Chin i Szanghaju / Bloomberg
ikona lupy />
Pudong - centrum finansowe Szanghaju / Bloomberg