Zapatero i jego gabinet dokonali przeglądu przepastnego deficytu budżetowego, który w tym roku może osiągnąć 10 proc. produktu krajowego brutto. Rząd zmaga się teraz z przygotowaniem budżetu na 2010 roku w obliczu spadających dochodów, wyższych wydatków państwa i sprzeciwie mniejszych partii, aby zaaprobować ustawę w parlamencie.

„Jeśli nadchodzi kryzys i istnieje potrzeba rozbudowy polityki socjalnej, wydaje się rozsądne, by ważna część społeczeństwa wniosła swój mały wkład w rozwiązywanie trudności” – powiedział Zapatero.

Szef hiszpańskiego rządu wystąpił na konferencji prasowej w Sztokholmie po spotkaniu z Frederikiem Reinfeldtem, premierem Szwecji, w celu omówienia spraw związanych z prezydencją w Unii Europejskiej, którą Hiszpania przejmie od Szwecji na pierwsze półrocze przyszłego roku.

Hiszpańskiemu rządowi zajęło kilka miesięcy, żeby publicznie zaakceptować konieczność wyższych podatków dla pokrycia deficytu. I kiedy do tego doszło, ministrowie podkreślają, że na ich celowniku są „niezasłużone” dochody z zysków kapitałowych lub odsetek, a nie dochody osobiste czy podatek korporacyjny. „Nie zamierzamy podnosić podatków dochodowych, bo chcemy ochronić dochody pochodzące z pracy”.

Jednak Zapatero powiedział, że wraz z podniesieniem podatku od zysków kapitałowych – sięgającego obecnie 18 proc. – rząd może zlikwidować ulgę od podatku dochodowego w wysokości 400 euro na osobę, wprowadzoną zaledwie dwa lata temu.

Reklama

Zapatero, który w momencie objęcia władzy w 2004 roku odziedziczył gospodarkę w pełnym rozkwicie, napędzaną przez budownictwo i sektor deweloperski, po raz kolejny powiedział Hiszpanom, ze jego rząd zredukował większość obciążeń podatkowych, jakiekolwiek podwyżki będą „umiarkowane i tymczasowe”.

Zapewnił on również wczoraj, że rząd przywróci stabilność budżetu oraz spełni wymogi UE w sprawie maksymalnego deficytu na poziomie 3 proc. PKB. „Rząd zrealizuje założenia paktu stabilności”.

Hiszpania twierdzi, że powróci do wymaganego limitu do 2012 roku, ale niezależni ekonomiści są pełni wątpliwości ze względu na ponury stan rządowych finansów oraz fakt, ze kraj ten ma najwyższą w całej Unii Europejskiej stopę bezrobocia, która sięga 18 proc. siły roboczej.

Gospodarka Hiszpanii skurczyła się w drugim kwartale o 4,2 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem i w przeciwieństwie do innych wielkich gospodarek strefy euro najpewniej będzie dalej spadać przez resztę roku. „To wszystko sprawia, że hiszpańskie odrodzenie będzie znacznie bardziej słabe, wlokąc się w ogonie pozostałych gospodarek strefy euro” – skonkludował Citigroup w nocie na temat Hiszpanii.

Tłum. T.B.

ikona lupy />
Hiszpański boom gospodarczy napędzal sektor nieruchmości. / Inne