W serii wywiadów dla „” prezesi deklarowali niezachwianą wiarę w Europę, pomimo że niektórzy widzą ją jako coraz bardziej wciśniętą pomiędzy bujnie rozwijającą się Azję a wciąż potężne USA. – Przeszliśmy przez coś, co nie było tylko zwykłym spowolnieniem gospodarczym. Minie trochę czasu, zanim wrócimy do poprzedniego stanu. To będzie bardzo przyziemny wzrost. Ale koniec końców jestem optymistą co do Europy – powiedział Michael O'Leary, obcesowy prezes tanich linii lotniczych Ryanair.
Peter Sands, prezes Standard Chartered, może być uważany za apostoła azjatyckiego wzrostu – gdzie jego bank robi większość interesów – ale podkreśla, że Europy nie należy skreślać. – To wciąż wielka część światowej gospodarki – uważa. Te komentarze pojawiają się w momencie, gdy Europa wydobywa się z najgłębszej recesji od dziesięcioleci. W III kwartale wzrost w strefie euro wyniósł 0,4 procent. Rentowność korporacji pozostaje jednak bardzo niska, choć się poprawia. Wyniki za III kwartał pokazały, że w przypadku firm ze strefy euro zyski spadły o 18 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. Jednak w porównaniu z poprzednim kwartałem wzrosły o 11 procent, co sugeruje, że najgorsze jest już za nami.
Skoro gospodarka i zyski zaczynają się odradzać, prezesi wracają do tego, co uważają za wielkie wyzwania przyszłości – przesunięcie ekonomicznego środka ciężkości na rynki wschodzące, przyszłość przemysłu i rolę rządów. David Michael, szef działu globalizacji w Boston Consulting Group, trafia do wielu biznesowych liderów, kiedy twierdzi, że „do 90 procent światowego wzrostu będzie pochodziło z głównych rynków wschodzących”.

Choć oznacza to problem dla europejskich gospodarek, wiele spośród największych firm na kontynencie zachowuje optymizm. Liczą na silny wzrost w tych krajach rozwijających się, który zrównoważy słabość ich rodzimych rynków. – To przesada, ale jest niemal tak, że Europie może iść źle, a nam dobrze, ponieważ jesteśmy na rynkach wschodzących i w USA – powiedział prezes jednej ze szwajcarskich firm. Jeżeli chodzi o przyszłość przemysłu na Starym Kontynencie, Carlos Ghosn, prezes francuskiego i japońskiego koncernu samochodowego Renault i Nissana, sporządził listę branż, które będą prosperować w Europie, tych, które obumrą, i tych pomiędzy. Uderzające jest to, jak często wymienia wsparcie rządowe jako czynnik decydujący o tym, co znalazło się na każdej z list.

Reklama



I tak produkty ekologiczne, mocno wspierane przez europejskie rządy za pomocą dopłat do technologii w rodzaju energetyki wiatrowej i słonecznej, „będą odgrywać dużą rolę” – mówi Ghosn. Tymczasem niskokosztowe produkty „nie mają przyszłości w Europie” – twierdzi. I nie ma tu na myśli jedynie Europy Zachodniej. – One w dłuższej perspektywie pójdą do Afryki Północnej, Indii i Chin, ale nie do Europy Wschodniej – uważa Ghosn. Wschodnioeuropejskim prezesom firm raczej nie podoba się ten pomysł. Jacek Krawiec, szef PKN Orlen, największej polskiej firmy paliwowej, podkreśla wyższy potencjał wzrostowy swojego regionu w porównaniu z Europą Zachodnią.
Rola rządów pozostaje kontrowersyjna, bo rodzą się pytania, co się stanie, kiedy wycofają one swoje wsparcie dla danej branży. Sam Ghosn mówi o „niekorzystnym efekcie”, który pojawi się w przyszłym roku, gdy zakończą się różne programy złomowania starych samochodów. I o ile firmy zdają się z optymizmem patrzeć na przyszłość europejskiego biznesu, o tyle są mniej pewne miejsca Europy w świecie. Pytany o szybki rozwój rynków wschodzących O'Leary odpowiedział: – Nie sądzę, by Europa pozostawała w tyle – ona jest po prostu coraz bardziej marginalizowana.

Przemysł samochodowy

Carlos Ghosn, dyrektor naczelny Renault i Nissan, jest zwolennikiem rządowego wsparcia dla przemysłu. Zaczęło się od nadzwyczajnej pomocy, jaką europejscy producenci samochodów otrzymali w formie rządowych kredytów na program „gotówka za złomowanie grata”. Carlos Ghosn uważa, że wycofanie tej pomocy będzie oznaczać „bardzo nikły” wzrost w Europie w 2010 r. – poniżej 1 proc. – i „ani silny, ani intensywny” wzrost przez kolejnych kilka. Jest przekonany, że w razie konieczności rząd wkroczy z kolejnymi bodźcami. – Rządy muszą bardzo uważać. Jeżeli dostrzegą ryzyko nawrotu kryzysu, będą interweniować.



W ciemniejszych kolorach widzi perspektywy przemysłu samochodowego. Koniec programu premii za złomowanie oznacza, że w przyszłym roku sprzedaż spadnie prawdopodobnie o 8 proc. Ideę rządowego wsparcia przenosi także na wizję przyszłości przemysłu przetwórczego. Podkreśla, że w jego własnej branży to właśnie wsparcie rządowe było jednym z czynników, które skłoniły Renault do zakładania w zachodniej Europie fabryk samochodów z napędem elektrycznym i akumulatorów.
Wysoko przetworzone produkty będą nadal produkowane w Europie, w krajach, gdzie rząd udziela wsparcia. Dojdzie do tego, że cała produkcja towarów na przeciętną kieszeń i tanich wyniesie się z Europy. Renault przeszedł mieszany kryzys, który przyćmił wcześniejsze sukcesy Carlosa Ghosna w spółce. Teraz Renault i jej partner, Nissan, postawiły mocno na samochód z napędem elektrycznym. Carlos Ghosn mówi, że większość produkcji samochodów na rynki inne niż zachodnioeuropejski wyprowadzono z regionu z powodu kosztów i silnego euro.
Dodaje, że zmorą producentów samochodów jest nie tyle siła euro, ile jego wahania. – Jeśli istnieje pewien trend, na przykład umacnianie się waluty, producenci i branża przygotowują się odpowiednio. To, czego nie cierpimy, to niespodziewane zmiany. Jednak największe wątpliwości ma co do losów produktów, które określa jako „pośrednie” – ani wysoko przetworzone, ani o niskich kosztach. Uważa, że pod tym względem sytuacja w Europie będzie zróżnicowana: – Zależy, ile elastyczności wprowadzi się w Europie. Tego nie wiem. O tym będą decydować poszczególne europejskie rządy: jedne kraje będą mogły pomagać, a inne nie.

Przemysł naftowy

Jacek Krawiec, szef największej polskiej spółki naftowej PKN Orlen, uważa, że teraz, gdy Europa powoli wychodzi ze światowej recesji, na naszym kontynencie perspektywy wschodzących rynków są znacznie lepsze niż perspektywy rozwiniętych krajów. – Niższy wzrost gospodarczy w skali globalnej nie oznacza, że wszędzie wzrost będzie niższy. Wschodzące gospodarki na ogół rosną w szybszym tempie niż gospodarki rozwinięte, jeżeli istnieją możliwości swobodnego przepływu czynników produkcji – mówi.



Spółka, którą kieruje Jacek Krawiec, a w której Skarb Państwa ma 27,5 proc. udziałów, po bardzo nieudanym I kwartale przejawia oznaki ożywienia. W kolejnych dwóch kwartałach wykazała zyski. Wtóruje mu rywal w branży naftowej Paweł Olechnowicz, szef Grupy Lotos – drugiej co do wielkości polskiej spółki z branży. Jego zdaniem sektor naftowy będzie w najbliższych latach potrzebował wielkich inwestycji. – Łatwa ropa się kończy – mówi Paweł Olechnowicz.
W tym roku Polska osiąga wzrost, w ujęciu kwartał do kwartału, a obaj szefowie firm są przekonani, że kraj znowu idzie w dobrym kierunku. Niemniej ich zdaniem Europa będzie musiała się przyłożyć do przełamania długookresowego konkurencyjnego zagrożenia ze strony Azji. – Bezpieczeństwo energetyczne to najbardziej oczywisty i najłatwiejszy obszar budowy współpracy – mówi Paweł Olechnowicz. Jego zdaniem jedyną szansą Europy na konkurencyjność w przyszłości jest: dłużej pracować, mniej świętować. – Mamy w Europie bardzo wysoki standard życia, ale utrzymanie go wymaga wysiłku. To może nie jest popularne politycznie, ale ma żywotne znaczenie gospodarcze – mówi.
Jacek Krawiec nie widzi oznak zbliżającego się deficytu ropy naftowej, ale uważa, że potrzebne jest stabilne środowisko regulacyjne, zwłaszcza jeśli chodzi o kształtowanie i wdrażanie polityki przeciwdziałania zmianom klimatu. Za jeden z najważniejszych czynników, działających na korzyść Europy, uważa fizyczną bliskość rozwiniętych i rozwijających się rynków, podczas gdy wzrost wschodzących krajów Azji jest o wiele silniej uzależniony od bardziej odległych rynków. – Nie widzę powodu, by w odległej przyszłości Europa miała pozostać w tyle za Azją – mówi.

Branża lotnicza

Michael O'Leary nie jest typowym anglo-irlandzkim biznesmenem. Szef Ryanair, irlandzkich tanich linii lotniczych, przyznaje, że nadzieje na najbliższe lata pokłada raczej w kontynentalnej Europie niż w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Poza tym, w przeciwieństwie do Carlosa Ghosna z Renault, w swoich osądach kieruje się żywiołową niechęcią do rządów. Kiedy się rozmawia z elokwentnym Michaelem O'Learym, czasem trudno wyczuć, czy powiedział coś, bo naprawdę tak myśli, czy dlatego, że oto zdarzyła się okazja do kolejnego ciosu w walce, jaką prowadzi ze wszystkimi – od rządu Wielkiej Brytanii po Brukselę. Jest przekonany, że w przyszłym roku w Wielkiej Brytanii i Irlandii recesja będzie miała nadal szeroki zasięg, natomiast na kontynencie europejskim powoli zacznie się ożywienie.



– W Wielkiej Brytanii i Irlandii popełniono błędy zarządzania na masową skalę. Finanse publiczne są w rozsypce. W niechęci do polityków idzie tak daleko, że zdobył się nawet na pochwałę Europejskiego Banku Centralnego: – Najlepsze, co spotkało europejską gospodarkę, to to, że teraz stopy procentowe ustalają niemieccy bankierzy, a nie politycy. Jednak jego miłość do tego, co kontynentalne, i niechęć do tego, co anglosaskie, ma granice. Mówi, że Francja i Niemcy wyjdą z kryzysu szybciej, ponieważ tam upadek był płytszy: przed kryzysem „wlokły się daleko w ogonie” za USA i Wielką Brytanią.
Ucina rozmowę o odnowieniu francusko-niemieckiej osi w Europie. Zamiast tego wynosi pod niebiosa zalety rozszerzenia Unii Europejskiej o kraje środkowo- i wschodnioeuropejskie, bo to zbliża UE do modelu USA. – Jestem optymistą, jeśli chodzi o Europę w ciągu najbliższych pięciu do dziesięciu lat, a to z powodu krajów akcesyjnych i tego, jak zmieniły obraz – mówi ze swojej centrali w Dublinie. – Dziś dominacja osi Wielka Brytania–wschodnia Europa jest znacznie wyraźniejsza niż osi Francja–Niemcy.
Jego przepis na wzrost gospodarczy: zlikwidować biurokrację. Szczególnie niepokoją go „o wiele za wysokie koszty socjalne i przerost regulacji” w Europie. Powtarza swoje powiedzonko o tym, że Ryanair kocha recesję, a potem dodaje: – Byle głupek potrafi zarobić podczas dobrej koniunktury. Znacznie trudniej jest zarobić w ciężkich czasach.
© The Financial Times Limited 2009. All Right Reserved

ikona lupy />
Jestem optymistą, jeśli chodzi o Europę w ciągu najbliższych pięciu do dziesięciu lat, a to z powodu krajów akcesyjnych – Michael O’Leary / DGP
ikona lupy />
Wschodzące gospodarki na ogół rosną w szybszym tempie niż rozwinięte – Jacek Krawiec / DGP
ikona lupy />
Doczekamy się, że cała produkcja tanich towarów wyniesie się z Europy – mówi Carlos Ghosn / DGP