W internecie można znaleźć ogłoszenia pracowników Taurona, którzy chcą się pozbyć akcji swojej firmy. Oni zwykle nie podają ceny. Za to ci, którzy chcieliby takie akcje odkupić, za walor oferują obecnie od 90 do 95 gr. Jeszcze kilka miesięcy temu ich oferty na poszukiwane na rynku akcje pracownicze opiewały na 50–70 gr za sztukę.
O ile większy byłby zysk pierwszych właścicieli akcji pracowniczych, gdyby wstrzymali się ze sprzedażą akcji do oferty publicznej Taurona? Wiele wskazuje, że o kilkadziesiąt groszy na jednym papierze. W pierwszej połowie roku Tauron ma wejść na giełdę. Z informacji płynących z Ministerstwa Skarbu Państwa i spółki wynika, że chce ona podwyższyć kapitał o blisko 20 proc., sprzedając nowe akcje. Emisja miałaby przynieść Tauronowi ok. 4 mld zł. To zaś oznaczałoby, że cała spółka, przed emisją nowych papierów, warta jest ok. 20 mld zł (przy obecnej wycenie akcji pracowniczych jej wartość można oszacować na niemal 12,6 mld zł).
Przy kapitale zakładowym Taurona dzielącym się obecnie na niemal 14 mld akcji daje to ponad 1,4 zł na papier. To ponad 47 proc. więcej niż najlepsza cena – 95 gr, jaką za akcję Taurona oferują ogłaszający się w internecie kupcy. I o 40 proc. niż obecna wartość nominalna akcji spółki, czyli 1 zł.
Zdaniem specjalistów, już sam fakt, że są chętni do skupu akcji pracowniczych, pokazuje, że spodziewają się oni niezłego zarobku.
Reklama
– Chętni na akcje pracownicze pojawiają się wtedy, kiedy liczą na dobry interes i spodziewają się zysku – mówi Marcin Duszyński, prezes Capital One Advisers.
Dodaje, że zwykle dyskonto w wycenie spółek na rynku prywatnym w porównaniu z wyceną, jaką spółka mogłaby osiągnąć będąc spółką notowaną na giełdzie, waha się w przedziale 15–30 proc. Inni rozmówcy DGP wskazują, że w takich przypadkach jak Tauron dyskonto może wynosić nawet 50–70 proc.
Sprzedaż akcji pracowniczych na rynku prywatnym i przy jak najmniejszym dyskoncie daje szansę na uniknięcie ryzyk związanych z wejściem spółki na giełdę. To np. ewentualne opóźnienie oferty czy też słabe notowania po debiucie – mówi przedstawiciel jednego z domów maklerskich.
Pierwsze akcje Taurona uprawnione osoby dostały we wrześniu ubiegłego roku. Do końca stycznia papiery firmy otrzymało ponad 25 tys. osób, których nie obowiązuje dwuletni zakaz ich sprzedaży.
– Ograniczenia czasowe dotyczyłyby wyłącznie udostępniania akcji pracowniczych zgodnie z ustawą o komercjalizacji i prywatyzacji. W przypadku Taurona mamy do czynienia z inną ustawą i nie obowiązują ograniczenia czasowe dotyczące obrotu akcjami pracowniczymi – mówi Maciej Wewiór, rzecznik MSP.
Tauron powstał w ramach łączenia spółek energetycznych. W rezultacie pracownicy Taurona nie tyle otrzymują jego akcje, co wymieniają papiery spółek parterowych, w których są zatrudnieni, na walory firmy matki.
Za ogłoszenie o sprzedaży akcji do 1 mln zł kary
Ceny akcji pracowniczych Taurona, jakie pojawiają się w internecie, można znaleźć wyłącznie w ogłoszeniach chętnych do ich zakupu. Pracownicy, którzy akcje posiadają, informują jedynie, że posiadają akcje i są gotowi rozważyć ich sprzedaż. Dzieje się tak dlatego, że gdyby posiadacze walorów pracowniczych ogłosili ofertę sprzedaży z ceną, złamaliby art. 99 ustawy o ofercie publicznej, który mówi m.in., że ten, kto publicznie proponuje nabycie papierów wartościowych bez wymaganego ustawą zatwierdzenia prospektu emisyjnego lub memorandum informacyjnego podlega grzywnie do 1 mln zł albo karze pozbawienia wolności do lat dwóch lub obu tym karom łącznie. Tej samej karze podlega ten, kto proponuje publicznie nabycie papierów wartościowych w inny sposób niż w drodze oferty publicznej. W przypadku mniejszej wagi sprawca czynu podlega grzywnie do 250 tys. zł.
Do publicznego proponowania nabycia papierów wartościowych dochodzi, kiedy propozycja jest skierowana co najmniej do 100 osób lub do nieoznaczonego adresata.
Tymczasem nie ma ograniczeń w zamieszczaniu ofert kupna akcji.
ikona lupy />
Akcje pracownicze w spółkach energetycznych / DGP