To przede wszystkim sygnał, iż spada zaufanie do tego, iż Grekom rzeczywiście może się udać. Automatycznie w podtekście wracają pytania o to, kto, czy i kiedy, zdecyduje się na konieczność udzielenia finansowej pomocy dla Grecji. Jeżeli będzie to Międzynarodowy Fundusz Walutowy, jak postuluje to część ekonomistów, to będzie to sygnał strukturalnej słabości strefy euro, która w przyszłości może mieć przecież podobne problemy z pozostałymi krajami południa Europy. Sytuacja nie jest łatwa i w zasadzie przypomina ekonomiczno-polityczny pat, ale pozostawienie jej samej sobie, może rzeczywiście doprowadzić do sytuacji w której za jakiś czas (może dopiero za kilka lat) Grecja opuści strefę euro, a ona sama stanie się strefą dwóch prędkości.

Innym powodem dla którego zdaniem obserwatorów jesteśmy świadkami umocnienia się dolara są wczorajsze słowa Bena Bernanke – oczywiście kluczowa jest ich interpretacja, która jak widać może być różna. Dla jednych sygnał, iż FED jeszcze przez długo utrzyma niskie stopy procentowe, może sugerować osłabienie dolara, dla innych – pokazuje to, iż perspektywy gospodarki są wciąż mało ciekawe i tym samym rośnie awersja do ryzyka.

Na tym tle dość dobrze zachowuje się złoty. Widać, że nowe problemy wokół Grecji automatycznie przekładają się na lepsze postrzeganie naszego regionu, w tym Polski, która przynajmniej ma dobre podstawy gospodarki, a rząd składa zapewnienia, iż zamierza ograniczyć nadmierny deficyt i zadłużenie (które zresztą nie jest tak duże jak w bogatszych krajach strefy euro). Wczorajsze komunikaty po pierwszym posiedzeniu RPP w nowym składzie nie były zaskoczeniem – raczej trudno było się spodziewać szybkiej zmiany nieformalnego nastawienia, zwłaszcza w sytuacji, kiedy sytuacja gospodarcza w strefie euro nie jest do końca pewna. Jedyną ważną informacją jest podniesienie prognoz PKB w lutowej projekcji NBP do 2,1-4,1 proc. (uwagę zwracają górne widełki). Naszą walutę nieco wsparł też prezes Skrzypek, który przyznał, że złoty ma „pełne podstawy, odzwierciedlone w fundamentach, żeby być stabilnym”.

EUR/PLN: Najlepszym rozwiązaniem wydaje się stabilizacja pomiędzy 3,9650-4,0000. Dzienne wskaźniki nie dają wiarygodnych sygnałów, podobnie jak ujęcie 4-godzinowe.

Reklama

USD/PLN: Spadki EUR/USD sprawiają, iż USD/PLN trzyma się blisko 2,96 i nie można wykluczyć, iż będziemy dążyć w okolice 3,00, jeżeli EUR/USD wyłamie na nowe minima poniżej 1,3440. W krótkiej perspektywie wyraźnym oporem są okolice 2,97, a wsparcia to 2,9250-2,93.

EUR/USD: Szanse na szybkie odwrócenie trendu spadają, wygląda na to, że męczące spadki przeplatane korektami jeszcze nieco potrwają, co będzie generować fałszywe sygnały na dziennych wskaźnikach. Ujęcie 4-godzinowe daje lekką przewagę stronie podażowej. Kluczowe będzie zachowanie się rynku w rejonie 1,3440-1,3450. Przełamanie tego poziomu to sygnał kolejnej fali spadków z celem do 1,30.

GBP/USD: Trend spadkowy funta jest dość silny i nic nie wskazuje, aby miał on szybko ulec zmianie (słabości brytyjskiej gospodarki są znane). W średnim terminie celujemy, zatem w okolice 1,50. W krótkim okresie wsparcie to 1,5257, a opór 1,5345.