Amerykanin chce stworzyć nowy wymiar sieci, w którym kluczową rolę odgrywałyby relacje społeczne pomiędzy użytkownikami. Zamiast normalnej strony startowej w oknie przeglądarki internetowej pokazywałaby się odpowiednio zmodyfikowana strona główna Facebooka. Na niej zaś wyświetlałyby się informacje, które nasi przyjaciele uznali za ważne i zdecydowali się podzielić nimi z otoczeniem. Nie byłyby one w postaci linków jak dotąd, lecz konkretnych elementów stron, z których zostały zaczerpnięte. Ponadto dzięki systemowi oznaczeń i komentarzy byłoby możliwe szybkie poznanie i przejście do strony internetowej, któremu naszemu znajomemu przypadła do gustu i została przez niego oznaczona, jako znane już każdemu użytkownikowi portalu "Lubię to", bądź w wersji angielskiej "Like it". Oczywiście każdą aktywność innych, poza polecaniem stron www, będzie można tak jak dotąd skomentować i "polubić".

Podczas odbywającej się w ubiegłym tygodniu konferencji z przedstawicielami świata mediów, reklamy i biznesu Marc Zuckerberg stwierdził, że taki rozbudowany system aktywności poszczególnych użytkowników będzie sprzyjał indywidualizacji i dostosowaniu internetu do konkretnego użytkownika. Znajomi, którzy będą dzielili się swoimi preferencjami dotyczącymi aktywności w sieci, będą mogli wspólnie wykonywać szereg czynności, począwszy na czytaniu tych samych wiadomości, poprzez wspólne oglądanie zdjęć, słuchaniu tego samego radia, a skończywszy na wspólnych zakupach w sklepach internetowych. Dzięki wyeksponowaniu na pierwszym miejscu człowieka i jego internetowych przyjaciół, to właśnie ludzie, a nie informacje staną się fundamentem i motorem rozwoju sieci.

Oczywiście, by było to możliwe, każdą ze stron internetowych trzeba będzie podpiąć do "facebookowej sieci", w taki sposób, by elementy, które lubimy było można umieszczać bezpośrednio na swoich profilach, a nie za pomocą linków. Już teraz, jak podaje strona internetowa BBC, niektóre firmy decydują się na takie połączenie z Facebookiem. Biorąc pod uwagę zakupy online, pionierem jest tutaj sklep internetowy Levi's, który umożliwia po skonfigurowaniu swojego konta z Facebookiem poznanie jakie produkty wybierali nasi znajomi i razem z nimi "chodzić na zakupy".

Jak widać plany młodego Amerykanina są dosyć ambitne. A zdania na ich temat podzielone. Według założyciela firmy mediowej UntitledStartup Damona Cortesi, Facebook jest królem internetu, a nowy pomysł Zuckerberga to krok ku ograniczeniu obecnej w całej sieci dominacji Google. Podobne zdanie ma także szef i założyciel bloga GigaOM.com Om Malik, który stwierdził, że nawet ślepiec zauważyłby konflikt pomiędzy Facebookiem a Google. W komentarzu dla BBC dodał również, że jeśli internet faktycznie będzie stawał się coraz bardziej zaangażowany społecznie i nastawiony na kontakty międzyludzkie, wtedy to nie Google, lecz Facebook okaże się zwycięzcą tej potyczki. Inni eksperci uważają jednak, że pomysł Zuckerberga jest niemożliwy do zrealizowania głównie za sprawą problemów z polityką prywatności. Im sieć połączeń pomiędzy użytkownikami będzie gęstsza, tym trudniej będzie uchronić swoje komputery i prywatne dane przez hakerami. A to doprowadzi do ograniczenia planowego rozwoju największego społecznościowego portalu świata.

Reklama
ikona lupy />
Dzięki wyeksponowaniu na pierwszym miejscu człowieka i jego internetowych przyjaciół, to właśnie ludzie, a nie informacje staną się fundamentem i motorem rozwoju sieci / Bloomberg
ikona lupy />
Marc Zuckerberg stwierdził, że taki rozbudowany system aktywności poszczególnych użytkowników będzie sprzyjał indywidualizacji i dostosowaniu internetu do konkretnego użytkownika / Bloomberg