Komisja Europejska zatwierdziła w środę dopuszczenie na rynek UE sześciu kolejnych gatunków genetycznie modyfikowanej kukurydzy. Są one przeznaczone zarówno do konsumpcji przez ludzi, jak i produkcji pasz dla zwierząt. Chodzi o sześć gatunków stworzonych w laboratoriach koncernów Pioneer, Monsanto i Syngenta. Dostały one zgodę na import i użytkowanie swoich GMO na terytorium UE na dziesięć lat.

"Jest to decyzja zaskakująca, wprowadzona "dziwnym" trybem" - powiedział w czwartek Sawicki. Jego zdaniem, "jest to działanie poza decyzjami ministrów i bez konsultacji". Dodał, że ta sprawa będzie z pewnością przedmiotem najbliższego posiedzenia unijnych ministrów ds. rolnictwa. A on wystosuje do komisarza ds. rolnictwa pisemny protest w tej sprawie.

Poinformował, że kwestia wprowadzanie na rynek UE kolejnych odmian kukurydzy pojawiła się, gdy na czele unijnej komisji rolnictwa stała komisarz Mariann Fisher-Boel. Wówczas większość krajów opowiedziała się przeciwko takiej propozycji i nie ona weszła w życie.

Sawicki zaznaczył, że nie jest pewien, czy przy takich decyzjach nie jest potrzebna także zgoda Parlamentu Europejskiego i Rady. "Z decyzji tej widać wyraźnie, że pod nowym traktatem (lizbońskim) urzędnicy próbują realizować własne cele, niekoniecznie konsultując je z politykami" - powiedział minister.

Reklama

Zdaniem Sawickiego, środowa decyzja KE łączy się z poprzednią, umożliwiającą poszczególnym krajom samodzielne zezwalanie na uprawianie zmodyfikowanych roślin. Minister uważa, że w tej sprawie przeważył pogląd zwolenników GMO i "za chwilę będzie sytuacja silnego rozwarstwienia, bo jedni rolnicy będą mieli prawo i dostęp do produkcji, a inni rolnicy decyzjami politycznymi własnych państw będą tego prawa pozbawieni".

Jak zauważył, UE miała za zadaniem wprowadzać jednakowe warunki do produkcji dla rolników. "Ciągle słyszymy idee jednolitego rynku, ale są one sprzeczne z decyzjami. W opinii Sawickiego, takie decyzje KE to "próba bocznymi kanałami nacjonalizacji Wspólnej Polityki Rolnej".