Bankructwa państw powinny zostać jak najszybciej uregulowane w prawie międzynarodowym. Dziś każdy wierzyciel w pojedynkę stara się zaspokoić swoje żądania, a to tworzy zachętę do działań „na gapę” i prowadzi do chaosu - mówi dr Jurgen Matthes z instytutu DIW w Kolonii.

„Obserwator Finansowy”: Pański instytut wydał niedawno raport, z którego wynika, że jak najszybciej powinny zostać stworzone międzynarodowe zasady regulujące postępowania upadłościowe dla państw. Dlaczego jest to konieczne, skoro bankructwa państw miały już miejsce wcześniej i sytuację uregulowano bez tych konwencji?

Jürgen Matthes: W przeszłości bankructwa państw, w tym plajta Argentyny, przebiegały w sposób nieuporządkowany. Mimo to nie znaleziono prawnomiędzynarodowych regulacji dla postępowań upadłościowych w przypadku państw – chociaż prawie wszędzie od dawna już istnieją zasady obowiązujące przedsiębiorstwa. Dziś wierzyciele jakiegoś państwa de facto nie mają możliwości, by złożyć w sądzie pozew, w którym mogliby się domagać zwrotu pieniędzy. To sprawia, że każdy wierzyciel w pojedynkę stara się zaspokoić swoje żądania i czyni to na koszt pozostałych. A przecież powinno to wyglądać tak, że wierzyciele wspólnie zasiadają do stołu, ustalają zasady działania i decydują się np., że wszyscy rezygnują z 20 czy 30 proc. wartości pożyczonych pieniędzy. Natomiast jeśli teraz ktoś ubiega się o zwrot 100 proc. wierzytelności, to znaczy że inni otrzymają odpowiednio mniej. Obecny system tworzy zachętę do działań „na gapę” i prowadzi do chaosu. Dla wszystkich uczestników rynku byłoby lepiej, gdyby regułą stały się działania skoordynowane.

Jakie powinny zostać ukształtowane zasady upadłościowe w publicznym prawie międzynarodowym?

Pojawiło się już sporo propozycji. Po bankructwie Argentyny Międzynarodowy Fundusz Walutowy zaproponował wprowadzenie Sovereign Debt Restructuring Mechanism (SDRM). Nieco upraszczając, miał on polegać na tym, że od pewnego momentu żaden z wierzycieli nie ma prawa, by indywidualnie zaspokajać swoje roszczenia. Do tego miał zostać również utworzony specjalny trybunał międzynarodowy. Miało to przypominać narodowe prawo upadłościowe przeniesione na poziom międzynarodowy. Jednak ze względu na opór USA i branży finansowej, plan ten nie został zrealizowany. Wydawało się wówczas, że kraje uprzemysłowione nie potrzebują takich zasad i wystarczy je stworzyć dla państw rozwijających się. Jednak przykład Grecji, której ryzyko upadku istniało, pokazuje, że podobne reguły potrzebne są również dla państw zamożniejszych.

Reklama

A jakie są inne propozycje?

Alternatywą do tamtego systemu jest wpisanie do umów dotyczących zakupu obligacji państwowych klauzul o wspólnym regulowaniu ewentualnych roszczeń (Collective Action Clauses). Przewiduje ona m.in., że wierzyciel zobowiązuje się do przestrzegania postanowień podjętych wspólnie przez wszystkich pożyczających. W odróżnieniu od pierwszego mechanizmu (SDRM), tworzącego nową instancję, która od góry narzuca pewne decyzje, ten sposób jest rozwiązaniem rynkowym. Na drodze cywilnoprawnej pojedynczy wierzyciel zobowiązuje się, że nie będzie działał na niekorzyść pozostałych, oraz uznaje większościowe decyzje wierzycieli za wiążące dla siebie. W ostatnim czasie ten sposób jest wykorzystywany coraz częściej.

Pełna wersja wywiadu: Bankructwa państw trzeba szybko uregulować