"Szczyt podkreśla potrzebę unikania wszelkich form protekcjonizmu i unikania takich ruchów kursów walutowych, których celem jest zdobycie krótkoterminowych przewag konkurencyjnych" - głoszą wnioski końcowe brukselskiego szczytu. Unijni liderzy przyjęli na nim stanowisko UE na szczyt największych gospodarek świata G20 w Seulu 11-12 listopada.

UE od dawna wywiera na Chinach presję w celu rewaluacji, czyli podwyższenie wartości chińskiej waluty - juana. Unia obawia się, że utrzymywanie przez władze w Pekinie jego niskiej wartości sztucznie zawyża konkurencyjność gospodarki Chin i wspomaga eksport. A także ogranicza możliwości unijnego eksportu do Chin, gdyż utrzymuje cenę produktów z UE na zawyżonym poziomie. Spór był w październiku tematem spotkań premiera Chin Wen Jiabao z unijnymi przywódcami przy okazji szczytu UE-Chiny w Brukseli.

UE wskazuje, że silniejszy juan mógłby pomóc zarówno Chinom, jak i Europie, bo umożliwiłby chińskim gospodarstwom domowym kupowanie większej ilości artykułów importowanych.

Nie tylko UE od lat zarzuca Chinom, że faworyzują własny eksport, sztucznie zaniżając kurs juana. Waszyngton grozi sankcjami handlowymi Chinom i innym krajom manipulującym swymi walutami w celu zdobycia przewagi. Komentatorzy ostrzegają przed "walutową wojną", czyli globalnym wyścigiem krajów z myślą o obniżeniu kursu. Problem dotyczy nie tylko Chin, bank centralny Japonii interweniował w celu osłabienia jena, a Stany Zjednoczone nie robią nic w celu aprecjacji dolara. UE cierpi na tym szczególnie, gdyż euro utrzymuje wysoki kurs mimo kryzysu i kłopotów finansowych Grecji, Portugalii czy Irlandii.

Reklama