Trzęsienia ziemi mają decydujące znaczenie dla rozwoju japońskiej gospodarki. Po katastrofie w 1923 roku zmodernizowano metropolie i bankowość. Ale trzęsienie ziemi w Kobe w 1995 roku, choć na początku przyspieszyło wzrost gospodarczy i ożywiło budownictwo, zadłużyło gospodarkę.

Koszt: setki mld dolarów

Bostońska firma ubezpieczeniowa AIR ocenia, że w rejonie bezpośrednio sąsiadującym z epicentrum znajdowały się nieruchomości o wartości 300 mld dolarów, zaś nieco dalej – kolejnych 400 mld dolarów. Jaka część z nich została zniszczona – na razie nie wiadomo. Jednak zdaniem ekspertów pod względem szkód materialnych obecny kataklizm pobije trzęsienie w Kobe w 1995 roku, kiedy została zniszczona infrastruktura warta 150 mld dolarów. Będzie również jednym z 3 – 4 najbardziej dotkliwych katastrof w najnowszej historii świata.
Reklama

Naczynia połączone

Rejon najbardziej dotknięty trzęsieniem – prefektura Miyagi – specjalizował się przede wszystkim w uprawie ryżu, a zakładów przemysłowych było tu stosunkowo niewiele. Jednak ze względu na bardzo zintegrowany cykl produkcyjny japońskich koncernów przerwanie produkcji komponentów nawet w stosunkowo niewielkim zakładzie powoduje przestoje w całej firmie. Dotyczy to w szczególności produkcji procesorów przez grupy elektroniczne Toshiba i SunDisk, które są montowane m.in. w smartfonach i tabletach.
Produkcję wstrzymano także w dwóch zakładach Toyoty i pięciu zakładach Nissana. Obie firmy, korzystając z boomu na rynku motoryzacyjnym m.in. w Stanach Zjednoczonych, w ostatnich miesiącach i tak nie były już w stanie nadążyć z realizacją zamówień na niektóre modele aut.
Kataklizm może także doprowadzić do dalszych opóźnień we wprowadzeniu na rynek boeingów 787 dreamliner (oczekuje na nie m.in. LOT). Komponenty do jego produkcji wytwarzały w zakładach w północno-wschodniej Japonii Mitsubishi, Kawasaki i Fuji.
Zdaniem agencji analitycznej IHS Global Insight tegoroczny wzrost japońskiego PKB, który miał wynieść 1,2 proc., zostanie ograniczony o 0,2 pkt proc. Problem jednak w tym, że Japonia, najbardziej zadłużony wśród wysoko rozwiniętych krajów świata (200 proc. PKB), nie ma już zbyt dużo wolnych środków finansowych, aby zainicjować szeroki program odbudowy. Niewiele może też zrobić bank centralny, który od wielu miesięcy utrzymuje realne stopy procentowe na poziomie bliskim zeru.

Po trzęsieniu – przebudowa

Japonia, która leży w jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie rejonów świata, wielokrotnie musiała przezwyciężać skutki trzęsień ziemi. W 1923 roku taki kataklizm zniszczył większość Tokio i sąsiedniego portu w Yokohamie. Tragedia zainicjowała całkowitą przebudowę obu miast z szerokimi alejami, dużymi parkami i nowoczesnymi budynkami. Paradoksalnie trzęsienie z 1923 roku było początkiem modernizacji japońskich metropolii. Szeroki program budowlany nie okazał się jednak wystarczający, aby podtrzymać szybkie tempo rozwoju gospodarki. Z powodu zbyt dużej liczby udzielonych kredytów hipotecznych już w 1927 roku japoński sektor finansowy przeżył dotkliwy kryzys.
W 1995 roku trzęsienie ziemi w Kobe, w którym zginęło nieco ponad 6 tys. osób, doprowadziło wręcz do przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego kraju (w miesiąc po trzesieni produkcja rosła w tempie 3 proc., choć wcześniej kraj znajdował się w recesji). W całym 1995 roku japoński PKB wzrósł o 1,8 proc., wyraźnie więcej niż średnia z ostatnich lat. Jednym z powodów były nowe normy budowlane uwzględniające trzęsienia ziemi o dużej skali. To ożywiło budownictwo w całym kraju.
Koszty kataklizmu (2,5 proc. PKB) były jednak ogromne, a port Kobe, przed trzęsieniem jeden z największych w kraju, nigdy już nie odzyskał swojej dawnej pozycji. Jego odbudowa zajęła zresztą aż 7 lat, przede wszystkim dlatego, że uszkodzone zostały autostrady, linie kolejowe, nabrzeża portowe i zakłady przemysłowe. Tym razem odbudowa powinna być szybsza, bo zniszczeniu uległy głównie domy mieszkalne.
– Najbliższe 3 – 4 miesiące pokażą, czy i tym razem japońska gospodarka zdoła równie szybko się odbić. Sendai, największe miasto dotknięte kataklizmem, jest w końcu wyraźnie mniejszym ośrodkiem przemysłowym niż Tokio czy Kobe – podsumowuje w rozmowie z „DGP” Louis Turner, ekspert Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (Chatham House).
ikona lupy />
Fukushima w Japonii, okolice elektrowni atomowej po trzęsieniu ziemi / Bloomberg / Haruyoshi Yamaguchi