Skurczyła się również grupa firm, w których średnie zarobki mieściły się w granicach 4,5–5 tys. zł – o 33 przedsiębiorstwa do 371. W całym ubiegłym roku mieliśmy do czynienia ze wzrostem liczby firm z wysokimi zarobkami. – Spowolnienie gospodarki przedłuża się – ocenia Piotr Bujak, główny ekonomista Nordea Bank. Firmy dbają o koszty. Według Bujaka spadają albo znikają ruchome składniki płac związane na przykład z premiami i innymi dodatkami, które są uzależnione od wyników finansowych firm. A te nie są najlepsze. Pracodawcy unikają redukcji wynagrodzenia, gdyż wywołują one ostre konflikty.
Ci, którzy decydują się mimo wszystko na zmniejszenie kwoty przeznaczonej na płace, na ogół przenoszą pracowników na część etatu. Wielu z nich nie ma wyboru i akceptuje takie zmiany. Nawet niższa pensja jest lepsza od bezrobocia, które dotyka często zwalniane osoby.
Z danych GUS wynika również, że w I kw. wzrosła liczba firm, w których przeciętne wynagrodzenie nie przekracza płacy minimalnej albo jest od niej niższe. Takich przedsiębiorstw w pierwszych trzech miesiącach tego roku było 208, czyli o 15 więcej niż w roku ubiegłym. Ten wzrost może wynikać jednak tylko ze zmiany prawa. Od pierwszego stycznia wzrosła kwota minimalnego wynagrodzenia – do 1600 zł z 1500 zł w roku ubiegłym. W rezultacie grupa firm z przeciętną minimalną płacą powiększona została o te, w których zarobki mieściły się w przedziale 1500–1600 zł. W tym czasie wzrosła także (o 34 do 1442) liczba przedsiębiorstw, w których średnie pensje brutto wynoszą od nieco ponad 2,5 tys. zł do 3 tys. zł. W tym roku, jak i w ubiegłym, firm z takimi zarobkami jest najwięcej.
Reklama