W dostępie do części placówek niepublicznych pierwszeństwo mają dzieci urodzone w pierwszej połowie 2008 r., czyli te objęte ustawowym obowiązkiem szkolnym. Podobnie może być w szkołach publicznych – tu także priorytet będą miały dzieci starsze i z rejonu. Samorządy dopiero ustalają zasady rekrutacji.
Kilka miesięcy temu premier, chcąc wyjść naprzeciw oczekiwaniom rodziców, zmienił przepisy: od września 2014 r. zamiast całego rocznika – jak do tej pory planowano – obowiązkiem szkolnym zostaną objęte sześciolatki urodzone od 1 stycznia do końca czerwca 2008 r. O ścieżce edukacyjnej pozostałych dzieci z rocznika zadecydować mają rodzice. Mogą wybrać – szkoła czy przedszkole.
Ustawa o systemie oświaty mówi, że szkoła ma obowiązek przyjąć każdego sześciolatka na wniosek jego opiekunów. Ale nie wiadomo, czy będą przyjmowane te dzieci, które nie są objęte ustawowym obowiązkiem, jeśli są spoza rejonu.
Podział w roczniku już odczuli ci rodzice, którzy chcieli posłać do szkół niepublicznych. Np. w warszawskiej Społecznej Szkole Podstawowej nr 26 im. Profesora Jigoro Kano STO młodsze sześciolatki nie mają szans. – Przyjmujemy tylko dzieci objęte obowiązkiem szkolnym – mówią w szkole. Ich zdaniem sześciolatkom w polskim systemie edukacji jest trudno i problemy te nasilają się po III klasie. – Nie możemy obniżać poziomu nauki, ale nie możemy też zamęczać tych najmłodszych – tłumaczą. W innej niepublicznej szkole rodzice dowiedzieli się, że pierwszeństwo mają te objęte obowiązkiem szkolnym. – Już widzę, że nie ma sensu tam składać papierów – mówi jedna z matek dziecka urodzonego w sierpniu. Ona ma akurat szczęście, bo w prywatnym przedszkolu, do którego posyła syna, zaoferowali, że otworzą dla takich dzieci zerówkę. To jednak nie jest standardem.
Reklama
Dyrektorzy szkół publicznych rozkładają ręce. – Na pewno pierwszeństwo będą miały dzieci z pierwszej połowy roku. Czy przyjmiemy te z końcówki roku, zależy od zarządzeń miasta – mówi dyrektor SP nr 75 w Warszawie. Na końcu kolejki znajdą się na pewno sześciolatki spoza rejonu, które urodziły się po sierpniu 2008 r. Urząd miasta uważa, że nie będzie problemów. – W Warszawie dzieci sześcioletnie w większości są w oddziałach przedszkolnych w szkołach podstawowych, dlatego do klas I można przyjąć wszystkie chętne sześciolatki, nie wiąże się to z koniecznością adaptacji dodatkowych sal lekcyjnych – mówi Katarzyna Pienkowska w wydziału prasowego miasta Warszawy. Jednak nie precyzuje, co z tymi, które do szkół idą z przedszkoli. Miasto dopiero jest na etapie ustaleń, czy dyrektorzy będą mieli obowiązek przyjąć również te młodsze sześciolatki.
W Krakowie urzędnicy przekonują, że nie mogą nic narzucić dyrektorom. Ci mają obowiązek zgodnie z ustawą przyjąć dzieci z pierwszej połowy roku. Co do reszty przyjęć wszystko zależy od decyzji kierownika placówki. – Jest obowiązek ustawowy tworzyć osobne klasy dla dzieci sześcioletnich, które nie mogą przekraczać 25 osób. Co jeżeli zgłosi się 28 dzieci, w tym troje młodszych? Dyrektor może nie mieć możliwości finansowych i kadrowych, by stworzyć kilkunastoosobowe klasy – tłumaczy Katarzyna Fiedorowicz-Razmus z urzędu w Krakowie. Gmina oczywiście zapewni takim sześciolatkom miejsca, ale może być tak jak w przypadku zerówki – sama wskaże wolne miejsca.
Ministerstwo Edukacji uspokaja. Jego zdaniem „jeżeli rodzic zdecyduje, aby jego dziecko poszło do szkoły w wieku 6 lat, to mają tutaj zastosowanie obwody szkół. Szkoła nie może odmówić przyjęcia dziecka, jeżeli zamieszkuje ono w obwodzie tej szkoły – mówią urzędnicy ministerstwa.