W 2012 r. nakłady na działalność badawczo-rozwojową w Polsce stanowiły 0,9 proc. PKB.

- Chcemy, by gospodarka przeszła na model innowacyjny, do tego niezbędne są uczelnie. (…) Chcemy by nakłady na badania naukowe zwiększyły się do 2 proc. PKB w 2023 r. - powiedziała Bieńkowska podczas konferencji prasowej poświęconej priorytetom działalności resortu nauki i szkolnictwa wyższego. Dodała, że rząd chce, aby potencjał polskiej nauki stał się "polską przewagą konkurencyjną". Według wicepremier rząd będzie chciał zastosować "w większym stopniu pożyczki zamiast dotacji".

Minister nauki i szkolnictwa wyższego Lena Kolarska-Bobińska podkreśliła, że skok cywilizacyjny nie będzie możliwy bez dobrej współpracy środowiska akademickiego, biznesowego i administracji. - Pieniądze inwestowane w naukę muszą przynosić wymierne efekty. Pieniądze z różnych źródeł muszą być połączone. (…) Chcemy, żeby przedsiębiorcy mogli zamawiać określone kierunki na uczelniach. Planujemy tzw. doktoraty przemysłowe - powiedziała Kolarska-Bobińska. Jednym z pomysłów jest wprowadzenie trzymiesięcznych obowiązkowych praktyk zawodowych na studiach. Program praktyk będzie realizowany we współpracy z firmami, dodała.

Przedstawiając w ubiegłym tygodniu zarys rządowych planów premier Donald Tusk informował, że według rządowych planów do 2020 r. poziom nakładów na badania i rozwój ma przekroczyć 2 proc. PKB. Według danych GUS, wartość krajowych nakładów wewnętrznych na działalność badawczą i rozwojową wzrosła o 22,8 proc. r/r i wyniosła 14.353 mln zł w 2012 r. Relacja tych nakładów do PKB zwiększyła się wówczas o 0,14 pkt proc. do 0,90 proc.

Reklama

W grudniu ub.r. raportu firma doradcza KPMG prognozowała, że łączne nakłady na działalność badawczo-rozwojową (B+R) w Polsce wzrosną do około 35,6 mld zł (1,6 proc. PKB) w 2020 r.

>>> Przez ostatnie 20 lat inwestycje zagraniczne były w Polsce uważane za coś na kształt biblijnej manny z nieba. Jednak zachwyty przesłoniły nam brutalną prawdę o brzydszej stronie obcego kapitału.