Stało się tak, jak zapowiadali analitycy. Obecność wojsk rosyjskich na Krymie oraz decyzja Rady Federacji o wyposażeniu prezydenta w prawo wprowadzenia armii na Ukrainę odbiły się na rosyjskiej giełdzie.

Indeks Micex stracił do tej pory 11 proc., z kolei wskaźnik RTS obniżył się o 12,6 proc. Walory rosyjskiego giganta górniczego-hutniczego Mechel spadły aż o 31 proc., akcje rosyjskiego przewoźnika Aeroflot straciły 13 proc., zaś notowania gazowego giganta - Gazpromu - zanotowały stratę 14,3 proc. Kurs akcji największego w Rosji kredytodawcy – Sberbanku – traciły 9 proc. Łukoil spadł o 8,9 proc.

W reakcji na spadek wartości rosyjskiej waluty na to rosyjski bank centralny niespodziewanie podniósł stopy procentowe z poziomu 5,5 proc. do poziomu 7 proc. W uzasadnieniu napisano, że decyzja ma przeciwdziałać ryzyku inflacji i jest związana z niestabilnością rynków finansowych.

Obrona rubla

Reklama

Rosyjski bank centralny sprzedał ok. 10 mld dol., aby powstrzymać spadek rubla. To dwa proc. rezerw w złocie i walutach obcych - szacują moskiewscy analitycy walutowi. Jak podali rosyjscy eksperci, rezerwy banku centralnego Rosji wynoszą ok. 493,4 mld dolarów.

Sprzedano ok. 11 mld dolarów, z czego ok. 10 mld pochodziło z banku centralnego - poinformował Michaił Paley, dealer z VTB Capital.

Jak poinformował analityk moskiewskiego oddziału Barclays, Artjom Argetkin, moskiewscy maklerzy sprzedają wszystko - od akcji banków po papiery spółek energetycznych i surowcowych.

"Wyprzedaż w Moskwie to oczywista manifestacja zaniepokojenia inwestorów wobec polityki zagranicznej Rosji. W mniejszej skali ten niepokój będzie widoczny na większości rynków" - komentuje Emil Szweda z Open Finance.

Jak dodaje analityk, być może reakcja inwestorów w Moskwie zadziała bardziej otrzeźwiająco na rosyjskich polityków niż jakiekolwiek oświadczenia płynące z Zachodu. "Ukraina pozostanie w centrum uwagi, a ponieważ wydarzenia są trudne do przewidzenia, to i czeka nas żywiołowa sesja" - zapowiada Szweda.

Rosja ukarana przez rynki

Analitycy twierdzą, że grupa najbogatszych graczy giełdowych karze Rosję za agresywną politykę wobec Ukrainy. Z wpisów internetowych można wnioskować, że chodzi o grupę biznesmenów z pierwszych miejsc listy magazynu "Forbes".

Tymczasem wiceminister ds. rozwoju gospodarczego Rosji Andriej Klepacz powiedział, że "fala histerii" z powodu Ukrainy na rynkach ustąpi. Bank centralny podejmie bowiem interwencje w celu wsparcia rubla. Klepacz przyznał, że Rosję czeka teraz okres trudniejszych relacji z UE i USA.

Panika na giełdzie liczona w godzinach?

Analityk ING TFI Paweł Cymcyk uważa, że obawy inwestorów dotyczące rozszerzenia konfliktu rosyjsko-ukraińskiego powodują ucieczkę do bezpiecznych aktywów. Dlatego drożeje dolar i rośnie wartość obligacji, a tracą waluty Rosji i Ukrainy.

Ekspert wskazuje jednak, że w sytuacjach kryzysowych panika na rynkach jest liczona w godzinach, czasem dniach. To oznacza, że wkrótce sytuacja powinna się nieco uspokoić.

W reakcji na wydarzenia na wschodzie zdrożały też złoto i ropa. Przed 15:00 podstawowy indeks na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych - WIG - traci ponad 4 proc. Także indeksy dużych spółek WIG 20 i WIG 30 są na około 4-proc. minusie. (>>> Zobacz aktualne notowania na GPW)

Paweł Cymcyk wskazuje, że słaba rosyjska waluta szkodzi gospodarce tego kraju, bo przedsiębiorstwa są zadłużone głównie w dolarach. Im słabszy rubel, tym większe zadłużenie rosyjskich firm - dodaje.

>>> Krymski poker Putina. Takiego zagrożenia wojną w Europie nie było od dekad. Czytaj więcej