Stwierdzi, czy magazyny w Antafogaście, do których dobiega linia kolejowa i w których ma być przeładowywany surowiec, mogą być nieszczelne i grozić zapyleniem… podwórka miejscowego dentysty.

Herbert Wirth, prezes KGHM, czeka na ostateczny werdykt od lutego. Wtedy bowiem chilijski sąd niższej instancji, na wniosek dentysty, ze względów środowiskowych odrzucił pozwolenie nie tylko na przeładunek miedzi w magazynie, ale też transport kolejowy urobku z Sierra Gorda do Antofagasty. Jeżeli sąd najwyższy utrzyma w mocy tę decyzję, to zablokuje polskiej spółce miedziowej kolejowy dostęp do portu nad Oceanem Spokojnym.

Miedziowa spółka jest przygotowana na alternatywne warianty.

– Nie wyolbrzymiałbym tego problemu. Chile ma inne porty, jak chociażby Mejillones. Nie ma obaw, że koncentrat z Sierra Gorda w ogóle nie będzie transportowany – zapewnia Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy KGHM.

Reklama

Uspokaja, że alternatywne rozwiązanie nie będzie dużo droższe. Pochłonie dodatkowo najwyżej 10 mln dol. i to przez dziesięć lat. Niewiele w stosunku do poniesionych nakładów, które już po korektach szacowane są na 3,9 mld dol., czy wobec spodziewanych obrotów. Już od 2015 r. w kopalni Sierra Gorda ma być wydobywane 110 tys. ton surowca, co nawet przy dzisiejszej jego cenie wynoszącej 6,8 tys. dol. daje około 750 mln dol. przychodu rocznie. Wyborski zapewnia, że prace w kopalni idą zgodnie z harmonogramem i obecnie zaawansowanie projektu sięga blisko 97 proc.

>>> Czytaj również: Jak stracić 11 mln zł? Kraków pokazał - postarać się o igrzyska i zrezygnować

Jednak analitycy przypominają, że to będzie kolejna korekta finansowa przy największej zagranicznej inwestycji polskiej spółki w historii. Przed rokiem okazało się, że nakłady na uruchomienie projektu wyniosą 3,9 mld dol., czyli o 35 proc. więcej, niż poprzednio zakładano.

– Zarząd KGHM zapewnia, że pojawiające się przeszkody nie mają większego znaczenia. Jednak z naszego punktu widzenia wszystkie problemy związane z tym projektem są istotne – mówi Tomasz Duda, analityk z Erste Group.

Przypomina, że KGHM inwestował w chilijski projekt, gdy sytuacja na rynku miedzi była znacznie lepsza. – Teraz warunki się pogorszyły i całe chilijskie przedsięwzięcie też wygląda gorzej. Ratują je wciąż wysokie ceny molibdenu, który również ma być tam wydobywany, oraz 20-proc. osłabienie chilijskiego peso w stosunku do dolara. Są to jednak czynniki zewnętrzne – dodaje.

KGHM zakłada, że w tym roku cena tony miedzi przekroczy 8 tys. dol. W takich warunkach projekt jest naprawdę rentowny.

– Jednak według nas przy rekordowym wzroście podaży miedzi, z jakim mamy do czynienia, i przy niewielkim zwiększaniu się popytu potencjał wzrostowy cen jest niewielki. Nasz bazowy scenariusz to rynek nadpodaży miedzi, a wówczas ceny mogą spaść nawet w okolice 6 tys. dol. W tych warunkach zyski z projektu byłyby oczywiście niższe – mówi Duda.
Podobnie sprawę widzi Piotr Zielonka, analityk Ipopema Securities. – Mam inne zdanie co do cen surowca niż zarząd KGHM. Rynek jest wciąż w trendzie spadkowym, a spadki mogą jeszcze potrwać trzy, cztery lata – mówi analityk.

Sprawa KGHM w Chile do złudzenia przypomina problemy Orlenu w Możejkach. Orlen Lietuva, jako litewska firma, od lat płaci za przewozy kolejowe ok. 30 proc. więcej niż konkurenci z innych krajów, np. z Białorusi. Spółka nie posiada żadnej alternatywy co do transportu paliw z rafinerii, ponieważ spółka Lietuvos Geležinkeliai ma monopol na rynku litewskim. W przeszłości Orlen Lietuva korzystała z usług kolei łotewskich, jednak po zdemontowaniu przez Litwinów w 2008 r. 19-kilometrowego odcinka torów w kierunku Renge szlak ten jest niedostępny. Strona litewska mimo licznych obietnic nie wykonała żadnych prac związanych z odbudową torów do granicy łotewskiej. Wczoraj PKN Orlen ujawnił, że rozstrzygnięć w tym zakresie nie przyniosło kolejne spotkanie przedstawicieli Orlen Lietuva z przedstawicielami państwowych kolei litewskich.

– Nie przedstawiono żadnych nowych propozycji współpracy, które wyeliminowałyby dyskryminacyjną strukturę taryf stosowanych wobec Orlen Lietuva. Obecnie to właśnie wysokie koszty logistyczne są jednym z ważniejszych czynników przyczyniających się do strat Orlen Lietuva – podała spółka.

>>> Polecamy: Blisko 300 mld dolarów zainwestowały w Polsce obce firmy przez 25 lat