Sieć autostrad może zostać uzupełniona odcinkami dróg szybkiego ruchu niższej kategorii. Budowa kosztowałaby nawet o jedną trzecią mniej, a kierowcy uniknęliby opłat. Ale są przeszkody proceduralne.

Dla kierowcy różnica między autostradą i trasą ekspresową jest pod względem warunków jazdy prawie niewidoczna. Jest za to znacząca dla jego portfela: po ekspresówkach jeździ się – przynajmniej na razie – za darmo. Są też tańsze w budowie. Według analityka transportowego Adriana Furgalskiego w przeliczeniu na kilometr ekspresówka jest od 10 do 30 proc. tańsza od autostrady, bo trzeba wykupić mniej gruntów, nie trzeba budować miejsc obsługi podróżnych itd.

Najbardziej realny pomysł na przekwalifikowanie autostrady na ekspresówkę dotyczy A2 na wschód od Warszawy. Chodzi o 15-km fragment z Wesołej do istniejącej od 2012 r. autostradowej obwodnicy Mińska Mazowieckiego. Podczas wrześniowego spotkania z samorządowcami tego miasta wiceminister infrastruktury Iwona Wendel zapowiedziała w imieniu ówczesnej szefowej resortu Elżbiety Bieńkowskiej, że ministerstwo chce obniżyć kategorię tej trasy po to, by na jej budowę uzyskać dofinansowanie z Brukseli. Bo w budżecie na lata 2014–2020 już nie będzie unijnych pieniędzy na kończenie autostrad w Polsce.

Wątpliwość polega na tym, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad już ogłosiła w tej sprawie postępowanie na dokumentację projektową i przetargową. A zrobiła to na podstawie decyzji środowiskowej dla autostrady. Problem w tym, czy da się zmienić kategorię drogi. GDDKiA uważa, że jeśli zmniejszamy klasę drogi, to nie musimy ubiegać się o nową decyzję środowiskową. – Jeśli taka będzie decyzja resortu, będziemy dopasowywać dokumentację – deklaruje rzecznik Dyrekcji Jan Krynicki.

Wczoraj resort przyznał oficjalnie, że mogą być problemy. – Ewentualne zmiany wymagają szczegółowej analizy. Mogą też wymagać poprawek w przygotowywanej dokumentacji technicznej i środowiskowej – twierdzi Ministerstwo Infrastruktury. Powodzenie inwestycji zależy od tego, czy ktoś zaskarży dokonane zmiany. – Decydujące będzie to, co orzeknie sąd administracyjny, jeśli zostanie zaskarżone pozwolenie budowlane wydane na trasę ekspresową na podstawie decyzji środowiskowej na autostradę – ocenia Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia Siskom.

Reklama

>>> Czytaj też: Dramatyczna sytuacja polskich przewoźników. Embargo pogrąża transport

Zamieszanie wokół trasy A2/S2

Tymczasem zamieszanie wokół trasy A2/S2 przyniosło nieoczekiwany skutek. Samorządowcy z miast położonych wzdłuż planowanej autostrady A1 na północ od Częstochowy proponują, by te odcinki powstały jako ekspresówka S1, dzięki czemu droga będzie bezpłatna dla użytkowników.

Chodzi głównie o ponad 80-kw odcinek między Piotrkowem Trybunalskim i Częstochową, który w rządowych planach też miał być autostradą (na razie nie ma go w aktualnym planie budowy dróg). Tutaj planowana autostrada pokrywa się z gierkówką.

– Płatna trasa na tym odcinku byłaby absurdem. Musielibyśmy zbudować ogromnym kosztem nową drogę w miejsce gierkówki, która istnieje od 40 lat, i na dodatek zacząć pobierać na niej opłaty – mówi Łukasz Kot ze stowarzyszenia Częstochowa 2020.

Stowarzyszenie zebrało ponad 30 tys. podpisów w tej sprawie. Drogę S1 zamiast planowanej A1 chce mieć 17 samorządów, które podpisały się pod petycją do MIR. Argumentują, że droga ekspresowa ma tylko nieznacznie gorsze parametry niż autostrada.

Nie wszyscy eksperci się z tym zgadzają. – Z uwagi na bardzo duże prognozowane natężenie ruchu na A1 na północ od Śląska powinna być budowana w parametrach autostrady. Najlepszy model finansowania dla tej inwestycji to klasyczny PPP, z koncesją na 40 lat, podczas których autostrada zwróciłaby się z nawiązką z opłat od kierowców – twierdzi Adrian Furgalski.

Inny odcinek A1 – z Częstochowy do Katowic – ma już mniejsze szanse na zmianę statusu, ponieważ znajduje się na etapie procedury przetargowej.

Ministerstwo Infrastruktury pod rządami Marii Wasiak przysłało nam w tej sprawie zachowawczy komunikat: „Zgodnie z obowiązującym stanem prawnym odcinki A1 i A2 są przewidziane do realizacji jako autostrady”.

Robert Chwiałkowski z Siskom woli ekspresówki zamiast autostrad. – Droga ekspresowa lepiej obsługuje ruch lokalny, bo może mieć gęściej rozmieszczone węzły, i zajmuje mniej miejsca – przekonuje. Studzi jednak radość kierowców z tego, że za przejazd ekspresówkami nie trzeba będzie płacić. – Jestem przekonany, że jest tylko kwestią kilku lat, kiedy rząd wprowadzi płatne ekspresówki dla aut osobowych – twierdzi. Jednocześnie zastrzega, że do tego musi zacząć działać elektroniczny system poboru opłat, a w przypadku inwestycji dofinansowanych przez UE musi minąć co najmniej pięć lat od rozliczenia się z Brukselą.

>>> Polecamy: Nowe egzaminy na prawo jazdy nie przyniosły efektów. Szkolenia kierowców pod lupą NIK