Siergiej Aleksaczenko, były przewodniczący Centralnego Banku Rosji chce, by wszyscy przestali nazywać Rosję słabą. Twierdzi, że jest znacznie silniejsza, niż myśli wiele osób, w tym USA, na czele z Barackiem Obamą i historykiem Lawrence’m Friedmanem. Jednak Rosja jest w rzeczywistości bezsilna, a Putin nawet bardziej – pisze w felietonie Pavel Baev z The Brookings Institution.

Aleksaczenko i wielu innych analityków wychwalających Rosję nie rozumieją zdaniem Baeva jej rzeczywistej siły, ponieważ popełniają jeden zasadniczy błąd. Analizują pozycję państwa w sposób statyczny, nie uwzględniając aktualnych trendów w światowej geopolityce.

Ponadto nie rozumieją, że skupianie uwagi na najsłabszych rosyjskich sąsiadach, nie pozwala dostrzec, że większość krajów Europy Wschodniej nie jest zastraszana przez Putina. Ostatni poważny błąd w analizie potencjału Rosji to zdaniem analityka Brookings Institution ocena zdolności bojowych jej armii. Putin nie będzie w stanie efektywnie wykorzystać wojska do siłowego utrzymania władzy.

Co oznacza, że rosyjska siłę należy oceniać dynamicznie? Pomimo oznak życia okazanych na Ukrainie potęga militarna Rosji (wcześniej ZSRR) systematycznie słabnie. Rosyjscy oficjele wiedzą, a Aleksaczenko już na pewno, że aktualny kryzys ekonomiczny w Rosji będzie wyłącznie się pogłębiał i w bliżej nieokreślonej przyszłości nie ma szans na odbicie.

Reklama

Baev zauważa też znacznie mniej oczywisty problem. Siła wojska zaprezentowana szumnie podczas niedawnej Parady Zwycięstwa jest tylko maskowaniem jego problemów. Brak wyraźnych celów wojskowych i strategicznych demoluje morale rosyjskich żołnierzy. Putin w obawie o wewnętrzne polityczne konsekwencje utrzymuje w tajemnicy państwowej obecność swoich wojsk w Donbasie. Koszty wojny szybko rosną, a realizacja „programu modernizacji armii 2020” jest dodatkową komplikacją stanu krajowych finansów publicznych. Dla poważnych rosyjskich ekonomistów oczywiste jest, że wydatki zbrojeniowe w kraju, przynajmniej od czterech kwartałów, wymknęły się spod kontroli. Trudno jest oszacować najbliższe potrzeby finansowe armii, wobec czego niemalże pewne są kolejne cięcia budżetowe – zaznacza Baev.

Rosyjska polityka zastraszania małych sąsiadów też nie jest skuteczna. O ile Gruzja może się obawiać konfrontacji wojskowej, o tyle Łotwa i Estonia mając gwarancje NATO, są względnie bezpieczne. Z kolei równowaga sił w rejonie Morza Bałtyckiego jest dla Moskwy niekorzystna. Finlandia przyłączyła się niedawno do międzynarodowych ćwiczeń „Arctic Challenge 2015” w rejonie Arktyki, które miały za zadanie testy bazy lotniczej w fińskim Rovaniemi. Kraj ten wydaje się być niewzruszony faktem, że Rosja formułuje wojskową brygadę zaledwie 30 mil od tego miasta.

Analityk The Brookings Institution sądzi, że Rosja nie jest w stanie prowadzić symultanicznie dwóch wojen hybrydowych. NATO musi uważać więc głównie na swoją północną flankę. Putin może skierować do Donbasu najprawdopodobniej jedynie ok. 50 tys. żołnierzy.

Wewnętrzne problemy

Warto też zaznaczyć, że rosyjski prezydent niekoniecznie może skorzystać ze wszystkich atutów państwa. Sytuację kraju trzeba rozpatrywać na przykład w kontekście eksportu gazu do Europy. To gaz pozostaje jednak ciągle pomimo prób uzależnienia się od jego dostaw Europy najważniejszym ekonomicznym i politycznym argumentem wschodniego molocha.

Siła rosyjskiej gospodarki oparta na eksporcie surowców, wraz z drastycznym spadkiem cen drastycznie spadła. Reakcją Putina było „wykreowanie się” na wojennego lidera. Jednak niezwykle wysokie społeczne poparcie jest skutkiem ogromnej propagandy, której prowadzenie jest kolejnym obciążeniem. W tej chwili Putin samodzielnie zarządza krajem. Jednakże prowadzenie działań propagandowych i wojen hybrydowych wymaga posiadania licznej grupy wiernych specjalistów. Pytanie tylko, ilu takich posiada?

Baer ocenia, że pozycja Putina w kraju nie jest tak silna, jak się wydaje. Zwraca uwagę na tarcia na szczytach władzy, wysoki poziom przestępczości i niewygodną prawdę o kondycji wojska.

Rosyjski przywódca znalazł się w klasycznej pułapce. Zaostrzenie sytuacji na Ukrainie w dłuższej perspektywie zrujnuje kraj, ale zawieszenie broni w Donbasie nie pozwoli z kolei na wykorzystanie resztek przewagi militarnej. Putin desperacko potrzebuje kolejnej wygranej. To z kolei nieuchronnie doprowadzi do przejścia kraju z fazy stagnacji, w jakiej znajdowała się przez ostatnie lata, do etapu zapaści.

Pewne jest jedynie, że Zachód nie może liczyć na wygaszenie konfliktu zbrojnego. Baev podkreśla, że powinien rozwinąć swoje zdolności do niekonwencjonalnej odpowiedzi na działania zaczepne Moskwy.