Prezydent odnosi się w nim do krytyki polskiego rządu na Zachodzie. Wyjaśnia też zmiany, wprowadzane w kraju Prawo i Sprawiedliwość. Przekonuje, że uprawniają do nich zarówno nastroje społeczne, jak i mandat wyborczy.
Andrzej Duda pisze o sondażach, w których Polacy wyrażali brak zaufania do sądów i niezadowolenie ze służby zdrowia. Domagali się zmian w systemie edukacji, unowocześnienia armii, uproszczenia przepisów o przedsiębiorczości, ułatwień w tworzeniu miejsc pracy, a także niepokoili się kryzysem imigracyjnym i widmem terroryzmu w Europie.
Andrzej Duda wspomina o drenażu mózgów - masowej emigracji pozbawionych perspektyw młodych Polaków do Wielkiej Brytanii, Irlandii i innych państw Unii. Wyjaśnia, że pozytywne statystyki ekonomiczne Polski były mylące, a wielu Polaków nie skorzystało na przemianach gospodarczych po upadku komunizmu. Dodaje do tego czystki konserwatywnych dziennikarzy w mediach publicznych, kumoterstwo i korupcję poprzedniej władzy.
Prezydent przyznaje, że w Polsce dochodzi ostatnio do protestów, ale widzi w tym oznakę demokracji. Chwali też pluralizm w wolnych mediach.
"Polska jest i będzie proeuropejska" - zapewnia Andrzej Duda. Polacy rozumieją obawy Europejczyków przed terroryzmem i popierają rzeczową debatę nad efektywnym podejściem do kryzysu uchodźczego i masowej imigracji.
Nie wolno przy tym zapomnieć o innej groźbie. Jak pisze, relacje Unii z państwami, które depczą prawo międzynarodowe powinny być testem jej solidarności. Polski prezydent konkluduje: „Europa musi się dostosować do nowych okoliczności geopolitycznych” - i wskazuje na konieczność wzmocnienia wschodniej flanki NATO.
>>>Czytaj więcej: Wielki powrót do szkół technicznych? Technika są zamykane rzadziej niż licea
„Pokój, bezpieczeństwo, wspólnota - razem możemy scementować te wartości jako trzy filary przyszłości Europy” - kończy Andrzej Duda artykuł w „Financial Timesie”.