Skłonność społeczeństwa do gromadzenia oszczędności, a szczególnie oszczędności długoterminowych zahamowała, a nawet cofnęła się – tak dowodzą prowadzone od dziewięciu lat badania Fundacji Kronenberga.
Tegoroczne zrealizowano we wrześniu na próbie 1028 osób w wieku od 15 do 75 lat.
Nadal zdecydowana większość społeczeństwa podziela pogląd, iż warto oszczędzać. Odsetek oszczędzających stale jednak spadał – w tym roku do 13 proc. z 16 proc. w roku 2015. Co więcej, do ubiegłego roku zarysowywał się wyraźny kilkuletni trend. Malał odsetek tych, którzy wydawali wszystkie pieniądze na bieżące potrzeby (z 56 proc. w 2012 roku do 35 proc. w ubiegłym), a rósł (z 8 proc. w 2012 r. do 16 proc. w ubiegłym) odsetek osób deklarujących, że oszczędzają systematycznie. Ten trend teraz się załamał.
– Od wielu lat około 70 proc. osób mówi, że warto oszczędzać. Ta wartość pozostaje niezmienna – powiedział prezentując badania Krzysztof Kaczmar, prezes Fundacji.
– Odsetek realnie oszczędzających natomiast rośnie lub maleje. Wydarzenia takie, jak upadek Lehman Brothers, kryzys w Grecji, czy likwidacja OFE powodują, że liczba regularnie oszczędzających rośnie i stajemy się bardziej zmotywowani do tego, żeby aktywnie podejść do naszych finansów – dodał.
Dlatego – prawdopodobnie i paradoksalnie – poprawa sytuacji gospodarczej demotywuje do oszczędzania. Taką hipotezę potwierdzają ostatnie badania NBP sytuacji finansowej gospodarstw domowych w I kwartale tego roku.
NBP stwierdza w nich, że po okresie wysokiej niepewności związanej z globalnym kryzysem finansowym i kryzysem fiskalnym w Unii, do gospodarstw domowych przestały docierać negatywne informacje o podobnie silnym wydźwięku. Rosną wskaźniki ufności konsumenckiej, oceny bieżącej i przyszłej sytuacji gospodarczej. Zniknęły psychologiczne powody, by zachowywać się przezornie.
Oszczędności mają zbudować krajowy kapitał
Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju diagnozuje, że rozwój gospodarczy Polski przez okres transformacji był zbyt uzależniony od kapitału zagranicznego, finansowany powtarzającymi się deficytami na rachunku bieżącym, co doprowadziło do silnie ujemnej międzynarodowej pozycji inwestycyjnej wynoszącej na koniec 2014 roku niemal 1,2 bln zł. Stwarza to nierównowagę makroekonomiczną. Dla jej złagodzenia wzrost w następnych latach, napędzany inwestycjami (powinny wynosić do 25 proc. PKB, wobec ok. 21.9 proc. obecnie), powinien być w większym stopniu oparty na oszczędnościach krajowych.
Co jednak zrobić, skoro oszczędności krajowych brakuje? Odpowiedzią na to ma być „Program budowy kapitału”, który wicepremier Mateusz Morawiecki określa jako „kluczowy element planu”. Jego głównym filarem są programy budowania oszczędności, w tym oszczędności długoterminowych.
– Musimy zbudować system oszczędzania. Takiego systemu nie widać w sektorze publicznym, możemy więc liczyć na sektor prywatny. Nie uda nam się zbudować kapitału krajowego bez prywatnych oszczędności – mówił na konferencji po prezentacji badań wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński.
Najważniejszym elementem systemu budowania długoterminowych oszczędności są powszechne, lecz dobrowolne programy emerytalne w tzw. III filarze. „Plan” prezentuje koncepcję Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK) oraz Indywidualnych Planów Kapitałowych (IPK), których efekt szacowany jest od 2019 roku na ok. 15–20 mld zł nowych oszczędności rocznie.
Plan zakłada zachęty ze strony państwa, rzędu 0,08 proc. PKB rocznie, w absorbowaniu oszczędności w PPK i IPK. W przypadku PPK Fundusz Pracy dopłacałby co miesiąc 0,5 punktu procentowego składki ubezpieczeniowej, a poza tym miałaby być tzw. składka powitalna w wysokości 250 zł. Zachęty te są zgodnie z oczekiwaniami większości ankietowanych w różnych badaniach.
W ostatnim badaniu Fundacji Kronenberga na pytanie, czy państwo powinno zachęcać do długoterminowego oszczędzania, 57 proc. ankietowanych odpowiedziało, że tak.
– Chcemy, żeby to państwo kreowało potrzebę długotrwałego oszczędzania – powiedział Krzysztof Kaczmar.
Dobrowolna emerytura nie nęci
Podobne jest stanowisko warszawskiej giełdy. Jej prezes Małgorzata Zaleska uważa, że skutecznym sposobem zachęcenia społeczeństwa do długoterminowego oszczędzania są zwolnienia podatkowe dla długoterminowych inwestycji na rynku kapitałowym. Równie ważna jest edukacja ekonomiczna.
– Wprowadzenie ulg podatkowych pomoże w oszczędzaniu długoterminowym. Myślę o horyzoncie 5–10-letnim. Na przykład inwestycje na pięć lat w połowie zwolnione z podatku, a na 10 lat – w całości. Chodzi o to, żeby suma i wartość inwestycji się zgadzała, co nie znaczy, że nie można nimi obracać, bo to jest konieczne dla płynności – mówiła na konferencji.
– Jestem przekonany, że muszą być rozwiązania fiskalne, które dałyby bodziec, ale w długim okresie – powiedział Jerzy Kwieciński.
– Każdy zgłasza propozycje rozwiązań fiskalnych i mówi, że jego sytuacja jest wyjątkowa – dodał.
W ciągu minionych dwóch lat częściowa likwidacja otwartych funduszy emerytalnych z 2014 roku – co pokazują wszystkie dotychczasowe badania – zmobilizowała pewien, lecz jak się okazuje wciąż niewielki odsetek Polaków do bardziej intensywnego gromadzenia oszczędności z myślą o emeryturze. W badaniach Fundacji Kronenberga odsetek oszczędzających dobrowolnie na emeryturę wzrósł z 9 proc. w roku poprzednim do 16 proc. w 2014 roku, a w kolejnym roku – aż do 21 proc.
>>> Czytaj też: Raport DB: Osoby wykonujące wolne zawody chętniej oszczędzają na emeryturę
Dane statystyczne potwierdzają zwiększony napływ środków do emerytalnych programów z III filara w tym okresie. W 2015 roku wzrosły o 9 proc. aktywa pracowniczych programów emerytalnych, o 13 proc. Indywidualnych Kont Emerytalnych, a działających od 2012 roku Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego – aż o 111 proc.
Ten rok prawdopodobnie pokaże, że efekt obaw o emeryturę związany z „reformą” OFE wygasł. W badaniach Fundacji Kronenberga odsetek oszczędzających na emeryturę spadł w ciągu minionego roku niemal dwukrotnie, do 11 proc. To mniej więcej tyle, ilu w relacji do ogółu pracowników jest oszczędzających we wszystkich trzeciofilarowych programach emerytalnych (ok. 1,8 mln osób na koniec 2015 roku). Z drugiej strony jednak znaczna cześć kont w IKE i IKZE to „martwe konta”, zasilane sporadycznie lub zasilone tylko raz.
Badania pokazują, że nawet 11 proc. oszczędzających na emeryturę Polaków to jednak zbyt optymistyczny obraz. Wśród wszystkich, którzy oszczędzają, blisko jedna trzecia twierdzi, że „odkłada na czarną godzinę”, a jedynie 2 proc. przyznaje się do gromadzenia oszczędności na okres przekraczający 10 lat.
– Oznacza to, że na 11 proc. mówiących, iż oszczędza na emeryturę. można spojrzeć z dystansem – interpretuje te wyniki Krzysztof Kaczmar.
„Program budowy kapitału” zakłada, że w PPK i IPK od 2019 roku będzie uczestniczyło ok. 7,3 mln pracowników. Marginalne w skali całego społeczeństwa skłonności do długoterminowego oszczędzania powodują, że oczekiwania te mogą się nie sprawdzić, jeżeli będą to programy dobrowolne.
Przede wszystkim konsumpcja
Liczne dotychczasowe badania na temat oszczędzania, w tym długoterminowego oraz na temat poglądów Polaków na system emerytalny przynoszą tyle samo odpowiedzi, co znaków zapytania. Nieliczna populacja oszczędzających niekoniecznie należy do górnych decyli dochodowych. Mówią o tym odkładane kwoty. 70 proc. badanych przez Fundację Kronenberga odkłada nie więcej niż 250 zł miesięcznie, a blisko połowa z nich – nie więcej niż 100 zł. Naprawdę zamożni, których stać na odkładanie powyżej 1000 zł miesięcznie, stanowią zaledwie 2 proc.
Przyspieszenie wzrostu gospodarki, które nastąpiło od III kwartału 2013 roku, poprawa na rynku pracy i wzrost realnych wynagrodzeń powinny dać większy margines dla gromadzenia oszczędności. Tak się jednak nie dzieje. Odsetek osób, które „przeznaczają wszystko na bieżące potrzeby” wzrósł w tegorocznym badaniu do 41 proc., czyli o 6 punktów proc.
Prawdopodobnie wynika to z przyspieszenia konsumpcji, która wobec osłabienia inwestycji jest od początku tego roku głównym filarem wzrostu PKB. W cytowanym raporcie NBP zauważa, że niskie stopy procentowe zniechęcają do lokat, a słabość rynku kapitałowego powoduje, że relacja stóp zwrotu do ryzyka jest na nim nieatrakcyjna.
Raport mówi, że prawdopodobnie po długim okresie spowolnienia i wzrostu bezrobocia część gospodarstw domowych może przeznaczać pieniądze w pierwszej kolejności na zaspokojenie tych potrzeb, na które w poprzednich latach nie było ich stać. Słowem, następuje wymiana rzężących pralek i przeciekających lodówek na nowe. Można zadać pytanie, czy jest taki pułap zaspokojenia potrzeb konsumpcyjnych, od którego zacznie się budowanie oszczędności.
Gospodarstwa domowe nie wszystkie nadwyżki przeznaczają na konsumpcję, a zwłaszcza w bardzo umiarkowanym stopniu lewarują ją kredytem. Świadczy o tym wysoka dynamika wzrostu depozytów i niska – kredytów. W I kwartale tego roku ulokowały w postaci gotówki i depozytów krótkoterminowych ok. 16,9 mld zł, co dało wzrost licząc rok do roku o 13,9 proc. – mówią dane z raportu NBP.
Można postawić hipotezę – optymistyczną – że gromadzone na ROR-ach wciąż rosnące środki są ekwiwalentem oszczędności, ale ankietowani nie postrzegają ich jako oszczędności, gdyż są w zasadzie cały czas do dyspozycji. To rodzaj płynnościowej „poduszki” na wypadek ewentualnych zawirowań. NBP odnotowuje w cytowanym raporcie, że wobec niskiego oprocentowania lokat i awersji do ryzyka wśród gospodarstw domowych rośnie ich zainteresowanie płynnością.
Można postawić też hipotezę pesymistyczną: wzrost średniego wynagrodzenia napędzany jest przez wzrost zatrudnienia, ale i płac z wyższego pułapu. Czyli że średnia rośnie szybciej niż mediana. Taki trend pokazywały badania GUS z ostatnich lat, w tym za 2014 rok, opublikowane pod koniec 2015 r. Kolejne dane o medianie wynagrodzeń GUS ogłosi pod koniec przyszłego roku.
Mamy awersję do ryzyka
Awersja do ryzyka – jak pokazują badania – jest wzmacniana przez dwie przesłanki. Pierwsza to brak wiedzy. Blisko połowa Polaków nie wie, jaka jest rola giełdy w systemie gospodarczym, w tym nie wie tego 38 proc. badanych z wyższym wykształceniem.
Drugą jest brak zaufania. Ponad połowa Polaków w sprawach związanych z oszczędzaniem i inwestowaniem nikomu nie ufa, a jedynie sobie. Pracownicy instytucji finansowych cieszą się zaufaniem zaledwie 10 proc., a eksperci oraz media – kolejnych 4 proc. ankietowanych.
To prawdopodobnie dwie krytyczne przeszkody, z którymi będzie musiał się zmierzyć „Plan budowy kapitału”. Odbija się on na profilu gromadzenia oszczędności. Aż 17 proc. „oszczędzających” trzyma gotówkę w domu. Zaledwie 5 proc. interesuje się funduszami inwestycyjnymi, a giełdą – 1 proc.
– Nie mamy nawyków z powodu niskiej edukacji finansowej – mówił Krzysztof Kaczmar.
Waldemar Zbytek ze Związku Banków Polskich prowadzi program edukacyjny dla studentów, w którym uczestniczy 130 uczelni, a wzięło udział 30 tys. osób. Po rozmowach ze studentami, a więc ludźmi młodymi i mającymi największy potencjał dla budowy kapitału, mówi, że we wszystkich takich środowiskach powtarzają się preferencje inwestycyjne: złoto, ziemia, nieruchomości. Zupełnie nieliczni zainteresowani są „pośrednimi” instrumentami własności, jak akcje czy uczestnictwo w formach zbiorowego inwestowania.
– Młodzi ludzie mówią, że chcą inwestować wtedy, gdy mają coś namacalnego, coś w ręku, wiedzą, że coś posiadają – mówił na konferencji po prezentacji badań.
Jego zdaniem powodem takiej sytuacji jest zarówno brak wiedzy, jak brak zaufania. Co do konieczności edukacji ekonomicznej nie ma sporu.
– Poziom wiedzy jest przerażający. Zwłaszcza wśród tych, którzy mają kłopoty z matematyką, a to zdarza się nawet na takich wydziałach, jak ekonomia – powiedział.
Edukacja finansowa ma być drugim filarem zachęcania do inwestycji przez giełdę.
– Musimy zacząć edukować. Najlepiej od przedszkola – mówiła Małgorzata Zaleska.
– Edukacja ekonomiczna musi być wbudowana w system edukacji powszechnej – powiedział Jerzy Kwieciński.
Misja: odbudowa zaufania
Z brakiem wiedzy splata się brak zaufania, który obejmuje wszystkie sfery życia publicznego. Dotyczy instytucji i rynku finansowego. Wprawdzie zaufanie do banków notuje wciąż wysokie poziomy, ale zdaniem specjalistów dotyczy ono bezpieczeństwa pieniędzy w nich zgromadzonych, a już niekoniecznie sprzedaży produktów, również oszczędnościowych czy inwestycyjnych. Transfer oszczędności z OFE do ZUS podważył zaufanie do publicznych systemów zbiorowego oszczędzania.
– Aby inwestować na giełdzie konieczne jest zaufanie. Zostało nadszarpnięte i jesteśmy w procesie odbudowy – mówiła Małgorzata Zaleska.
Problemem sektora finansowego pozostaje misselling. Artur Nowak-Gocławski, szef grupy ANG zajmującej się pośrednictwem finansowym, twierdzi, że spotkał się z produktami inwestycyjnymi, które zakładały stratę po stronie klienta.
– Miałem do czynienia z produktami, w których było pewne, że klient straci. Tak były skonstruowane – powiedział na Kongresie Pośrednictwa Finansowego Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce.
– Praktyki missellingu spowodowały, że najwięcej energii trzeba poświęcić na uwiarygodnienie się, że się klienta nie okradnie – dodał Łukasz Lefanowicz, prezes Gerda Broker.
– Zaufanie jest problemem i to bardzo trudnym. Jeśli komuś mówi się – zainwestuj, odpowiada – nie ufam. Chodzi o zaufanie do rynku, ale również do polityków. Chodzi o brak zaufania do całej sfery publicznej – mówi Waldemar Zbytek.
Plan budowy kapitału może natrafić na poważne przeszkody bez wsparcia go planem budowy zaufania.
>>Badanie Fundacji Kronenberga
Autor: Jacek Ramotowski
>>> Polecamy: Życie na kredyt. Kiedy powinniśmy zacząć bać się długów?
Polak Potrafi (2016-11-13 09:50) Zgłoś naruszenie 350
Naganiając na OFE a potem je likwidując państwo utraciło wiarygodność, skoro mogą zabrać albo opodatkować w każdej chwili (fiz) to jaka gwarancja, że gdy braknie za kilka lat pieniędzy wbudżecie ( a braknie) to nie opodatkują innych oszczędności w imię solidarności i patriotyzmu albo zlikwidują banknoty o.określonym nominale w imię walki z korupcją ( Wide Indie) dla trzymający pod poduszką " nie ma takiej niegodziwości do której posunie się nawet najbardziej liberalny rząd gdy zabraknie mu pieniędzy " poza tym ludzie czują nadciągającą inflację więc trzymanie pieniędzy to głupota tylko aktywa materialne lub dobra zabawa albo rodzina i dobre relacje. Jaką masz szansę na uratowanie swoich pieniędzy będąc schorowanym dziadkiem przed chciwym aparatem urzędniczym i tak Cię ograbią, :). Bądźcie radośni Budujcie relacje, rodziny, miłość i bądźcie dobrymi mądrymi ludźmi uczcie się całe życie inwestujcie mądrze w siebie, firmy, złoto waluty i nie dajcie się leniwym i przebiegłym co będą próbować wam zabrać w imię solidarności. Pozdrawiam serdecznie wszystkich.
Odpowiedzj234%(2016-11-13 12:54) Zgłoś naruszenie 211
Szczególnie zachęca do oszczędzania waloryzacja emerytur o 0.77%. A najnizsze o 25% z 800 zl do 1000zl. Ten co pracował 40 lat uczciwie i płacił duże składki dostanie waloryzację 0.77% A ten co całe życie się obijal i ledwo wyrobil najniższa emeryturę albo mu naciagneli już do najniższej 800 zl to dostanie waloryzacji 25% bo trzeba mi wyrównać. Ktoś mi powie że za komuny nie było pracy i nie można było uzbierać lat? Oszczędzaj oszczędzaj potem z twoich oszczędności obdziela nierobów co mało maja.
Odpowiedzadam(2016-11-13 09:20) Zgłoś naruszenie 201
Po tegorocznych zapowiedziach "reformy" IKE/IKZE to nikt nie bedzie tu oszczędzal. Dotychczac w przypadku choroby/bezrobocia moglem wyplacic pieniadze z IKE/IKZE przed emerytura i tylko podatek Belki mi naliczali. Teraz bedzie to zabronione, moje skladki na IKE/IKZE juz nie beda moimi oszczednociami, nie beda podlegac dziedziczeniu, przed 67 rokiem nic nie wypcace a po 67 roku zycia bede musiał przymusowo wykupic rente dozywotnia. Kto jeszcze nie zlikwidował IKE/IKZE ten frajer.
OdpowiedzKarol(2016-11-13 11:50) Zgłoś naruszenie 132
To zaden paradoks a obecna polityka rozdawnictwa i uzalezniaqnia od panstwa sprzyja temu. Jesli mam poczucie, ze panstwo zabierze, komu trzeba i zapewni mi staly dochod od dziecka az do smierci, to po co oszczedzac. Obecny bolszewizm gospodarczy to recepta na rozrzutnosc, brak odpowiedzialnosci za ekonomiczne podstawy wlasnej egzystencji. Obywatele nasladuja w tym niejako swoje panstwo.
Odpowiedzwyszedłem jak zabłocki(2016-11-13 08:40) Zgłoś naruszenie 120
Już miałem zaufanie do świadectw udziałowych pp i unikorony
Odpowiedzj234%(2016-11-13 13:00) Zgłoś naruszenie 110
Wystarczy zobaczyć co od 25 lat dzieje się z systemem emerytalnym. Na początku lat 90 tych 45 latkow wysyłano na zasiłki przedemerytalne żeby im gęby zatkac bo zakład trzeba sprywatyzowac za grosze. Potem wiek do 67 lat podnieśli. Teraz mają obniżyć Ale emerytura ma wynosić 1000 zl. Jedno jest pewne tylko to co użyjesz to twoje A oszczędności w banku możesz stracić w jeden dzień a emerytury nie doczekać. Cała filozofia zlodziejska. Oszczędzaj oszczędzaj bo kolejnym ekipie są potrzebne pieniądze na realizację ich planów Ale z twoich pieniędzy.
Odpowiedzj234%(2016-11-13 13:03) Zgłoś naruszenie 100
Oszczędzaj oszczędzaj bo kolejny minister chce realizować swoje wizje za twoje pieniądze. Haha wszystko by fajnie szło w kraju żeby obywatele oddali państwu swoje pieniądze. Niech zaczną od siebie oszczędzanie A nie od ludzi wołają pieniądze.
OdpowiedzEltor(2016-11-13 09:37) Zgłoś naruszenie 80
@wyszedłem jak zabłocki Dodaj do tego klientów np. upadłego Banku Staropolskiego, obligatariuszy PCZ, Włodarzewskiej, Kerdosu, Polbrandu i wielu innych (praktycznie 30% emisji na Catalyst kończy się niewypłacalnością), polisolokaty i wiele, wiele innych. Polacy nie tyle utracili zaufanie do "przemysłu finansowego", co im go odebrano. Lekcja zapamiętana. Duga sprawa, być może ludzie czują, że dni obecnego systemu monetarnego są policzone (nie pierwszy raz zresztą system monetarny się kończy, bądź waluta upada), więc jaki jest sens to trzymać? Poza tym nawet jeśli nie tak szybko z tym upadkiem, to jak pęknie bańka na obligacjach, banki centralne faktycznie będą miały inflację. Hiperinflację. W takim otoczeniu zbieranie waluty też jest pomyłką.
OdpowiedzPiotr34(2016-11-13 11:04) Zgłoś naruszenie 82
Ludzie sciskali tylki przez ostatnie 20 lat-teraz chca wreszcie troche pozyc.
Odpowiedzxyz(2016-11-13 10:25) Zgłoś naruszenie 60
Ok, ale: 1) jakakolwiek zmiana zasad i warunkow umowy tylko za zgoda obu stron inaczej natychmiastowe wypowiedzenie, 2) milionowe kara umowna za jakakolwiek zmiane warunkow(ustawa, rozprzadzenie, itp.) ze strony Panstwa, 3) wpis w hipoteke aktywa nalezacego do Panstwa np. nieruchomosci na ta kwote, 4) zapis z paragrafu 777 kc na kwote kary umownej i moze bym sie zastanowil. Taki jest moj poziom zaufania do Panstwa i "oszczedzania". Przykladow troche dostalismy jak to wyglada w praktyce
Odpowiedzasdf(2016-11-13 09:57) Zgłoś naruszenie 61
Od ponad czterech lat oszczędzam i inwestuje na giełdzie. Co roku wpływają dywidendy, nie żongluje akcjami jak rozżarzonymi węgielkami. Kupuje podczas silnych spadków kiedy akcje są tanie i jestem z tej metody zadowolony. Niestety ta metoda stoi w sprzeczności z naturą ludzką i jest trudna do opanowania. Nikt z moich znajomych nie ma pojęcia o giełdzie. Panuje przekonanie że giełda to kasyno na zasadzie jak o czymś nic nie wiem to to jest złe.
OdpowiedzMarta(2016-11-13 13:04) Zgłoś naruszenie 60
Po tym jak banki, miedzy innymi bank zaufania publicznego PKO BP za pomocą misselingu wcisnął najwiecej w Polsce toksycznych pseudokredytów pseudofrankowych to trudno oczekiwać, że ci wkreceni ludzie i ich rodziny bedą ufać instytucjom finansowym. Już małe dzieci wśród ok. 2 mln. ludzi maja wpajane: NIE UFAJ BANKOM ORAZ INNYM INSTYTUCJOM FINANSOWYM bo Cię wydoją.
OdpowiedzDaisy(2016-11-13 11:28) Zgłoś naruszenie 50
Przecież o to chodzi, żeby ludzie myśleli tylko o tu i teraz; pozory stwarzania spokoju służą tylko temu, żeby za kilka lat ludzi pozbawić środków do życia; to tylko przygotowania...
Odpowiedzkarolbig(2016-11-13 16:55) Zgłoś naruszenie 40
Kolejny minister ma 100 pomysłów na Twoje oszczędności.
Odpowiedzloll(2016-11-13 20:44) Zgłoś naruszenie 41
Najlepszy plan oszczedzania to naprawa pieniadza by nie tracil na wartosci i likwidacja systemu opartego o rezerwe czastkowa!
OdpowiedzPracujacy zawodowo(2016-11-13 19:12) Zgłoś naruszenie 10
Zgadzam się z przedmówcami o braku chęci oszczędzania bo to po prostu FRAJERSTWO. Przyczyny są wielorakie: 1. Likwidacja OFE i skasowanie przez PO tzw dziedziczenia składek. 2. Emerytura Obywatelska czy się odprowadza składni czy nie i tak dostanie się 1000 zł. Zatem jesli się nie oszczedzał to i tak sie nie opłaca 3.Tzw kredyt debotowy wynosi oprocentowanie ponad 12% gdy tym czasem oprocentowanie depozytów oszczędnościowych wynosi 2% zatem bank na naszych pieniadzach zarabia 500%. 4 Banki w 2016 roku za I-III kwartałów zarobiły ponad 11 mld zł, zatem tylko Id...ta zanosi pieniadze do Banku.
OdpowiedzOXO(2016-11-14 08:48) Zgłoś naruszenie 00
Oszczędanie? Tak! Ale tylko w taki sposób, żeby Państwo nie mogło łapy położyć na moich oszczędnościach. A najlepiej, żeby o nich nie wiedziało.
Odpowiedz