"Nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia" - oświadczył w sobotę przedstawiciel urzędu kanclerskiego w Berlinie, pytany przez PAP o plany podróży Merkel do Polski.

Według "Gazety Wyborczej" wizyta niemieckiej kanclerz planowana jest na 7 lutego. Zdaniem redakcji o jej przyjazd zabiegała Warszawa.

"Polska to duży i ważny kraj" - mówił PAP w grudniu wysoki rangą przedstawiciel urzędu kanclerskiego odpowiedzialny za politykę zagraniczną. Już wtedy zapowiadał, że Berlin podejmie kolejną próbę poprawienia relacji z Polską. "W wielu punktach istnieje zbieżność poglądów, musimy to wykorzystać" - zapowiadało źródło.

Reklama

Wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA oraz niepewna sytuacja w Holandii, Francji i Włoszech sprawiają, że partnerzy w rodzaju Polski zyskują na znaczeniu - to opinia dominująca w kręgach dyplomatycznych Berlina.

Rozmówcy PAP z niemieckiego MSZ informowali, że wizyta Merkel miała początkowo odbyć się już na początku stycznia, jednak "z przyczyn obiektywnych", związanych z kalendarzem wizyt Merkel, przełożono ją na termin późniejszy. Kwestia spotkania z Jarosławem Kaczyńskim, który nie sprawuje żadnych państwowych funkcji, jest w Berlinie przedmiotem dyskusji - twierdziło to źródło.

Strona niemiecka obawia się, że po zakończeniu zeszłorocznych obchodów 25. rocznicy polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy kontakty między obu krajami, ze względu na brak nowych bodźców, ulegną dalszemu ochłodzeniu.

Eksperci zajmujący się relacjami polsko-niemieckim wskazują na rozczarowanie i zniechęcenie do Polski panujące na średnim, często decydującym szczeblu urzędniczym w niemieckich instytucjach i ministerstwach, co może w przyszłości hamować współpracę.

Niemiecki rząd zachowywał do tej pory wyraźną wstrzemięźliwość wobec polskiego sporu o Trybunał Konstytucyjny, a przedstawiciele rządu, proszeni o komentarz do sytuacji w Polsce, odsyłają zwykle dziennikarzy do Komisji Europejskiej jako instytucji właściwej ich zdaniem w tej kwestii.

"Ze względów historycznych Niemcy nie powinny znajdować się w pierwszym rzędzie krajów krytykujących Polskę" - powiedział PAP bliski współpracownik Merkel.

Niemiecki rząd w grudniu wykonał pod adresem Polski wyraźny gest, organizując w budynku MSZ w Berlinie spotkanie z przedstawicielami Polonii. Minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier obiecał przy tej okazji większe wsparcie dla nauki języka polskiego w Niemczech. Temat ten jest od lat podnoszony przez stronę polską.

Przedstawiciel jednej z polsko-niemieckich fundacji wskazuje na podobne podejście Polski i Niemiec do problemu Rosji. W sytuacji, gdy coraz więcej krajów kwestionuje dalsze sankcje wobec Moskwy, wsparcie ze strony Polski może okazać się dla Merkel bardzo cenne. Zwraca on też uwagę na dynamicznie rozwijające się, mimo politycznych zgrzytów, relacje gospodarcze. Niemiecki biznes robi dobre interesy z Polską i chciałby, żeby rząd był gwarantem poprawnych relacji politycznych.

Kai-Olaf Lang z Fundacji Nauka i Polityka (SWP) zwraca uwagę na pozytywną rolę obu prezydentów. "Uważam, że między Joachimem Gauckiem a Andrzejem Dudą powstała płaszczyzna konstruktywnej komunikacji, co nie wyklucza otwartego poruszania spraw, które z punktu jednego czy drugiego kraju są kontrowersyjne" - mówi politolog. To w większości polityka symboliczna, jak w przypadku wizyty Gaucka w Szczecinie, ale symboli nie należy lekceważyć - zastrzega Lang.

Nawet wśród niemieckich dziennikarzy, zwykle bardzo krytycznych wobec rządu PiS, pojawiły się ostatnio cieplejsze tony. "Czy polski rząd nie ma w wielu kwestiach racji?" - pyta warszawski korespondent dziennika "Die Welt" Gerhard Gnauck. "Niemcy ostro krytykują Polskę, wszystko jedno, czy chodzi o uchodźców, rodzinę czy naród. Lepiej byłoby postawić na niemiecko-polski dialog, także z polską prawicą" - pisze niemiecki dziennikarz.

"Jeśli chodzi o Polskę, powinniśmy nastawić się na dłuższą epokę Kaczyńskiego i na niemiecko-polski dialog z polską prawicą" - podkreśla Gnauck, pozytywnie oceniając program 500+ czy walkę z korupcją.

"Gazeta Wyborcza" przypomina, że w lutym premier Beata Szydło i Merkel mają spotkać się po raz czwarty, nie licząc szczytów UE. Po ich pierwszych kontaktach w Brukseli w listopadzie 2015 r. Szydło z uznaniem mówiła współpracownikom, że Merkel to ciepła osoba. Ale pierwsza wizyta Szydło w Berlinie - w lutym 2016 r. - przebiegła chłodno. Według informacji "GW" Merkel przypomniała Szydło o chrześcijańskich obowiązkach w sprawie uchodźców, lecz jej nie przekonała. Gazeta podkreśla, że Merkel przyjedzie do Warszawy nie tylko jako kanclerz Niemiec, ale również jako przywódczyni liberalnego świata - tak mówi się o niej często po wyborze Trumpa na prezydenta USA.

"Kanclerz przyjeżdża z wyciągniętą ręką. Chce rozmawiać. W tym roku wybierany będzie parlament w Holandii, we Francji - prezydent, w Niemczech - Bundestag. Do tego Trump i Brexit. Merkel nie chce więc mieć problemu w Polsce" - mówi rozmówca z kręgów dyplomatycznych.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)