Pięcioletnia kadencja Gaucka upływa w marcu. 12 lutego Zgromadzenie Federalne wybierze jego następcę i będzie nim niemal na pewno wspólny kandydat chrześcijańskich demokratów i socjaldemokratów, obecny szef MSZ Frank-Walter Steinmeier (SPD).

W przemówieniu wygłoszonym w pałacu Bellevue w Berlinie do 200 przedstawicieli życia politycznego, gospodarczego oraz świata kultury prezydent powiedział, że liberalna demokracja i "polityczny normatywny projekt Zachodu" stały się celem ataku po ponad 25 latach od upadku muru berlińskiego.

"Gdy ponad ćwierć wieku temu upadł mur berliński, nasze marzenia o Europie wolnych i liberalnych demokracji wydawały się spełnione" - powiedział Gauck.

"Dobrze sobie przypominam powszechną euforię, także swoją" - zaznaczył prezydent. Zwycięstwo zachodniego modelu społeczeństwa uważane było za pewnik, a "nowa epoka demokracji, pokoju i jedności" zdawała się być "naturalną koniecznością" - mówił Gauck.

Reklama

"Zamiast tego w Europie nie ma dziś zgody i nie wszędzie panuje pokój" - zauważył. Siła przyciągania Unii Europejskiej "wyraźnie osłabła", po raz pierwszy w historii UE jeden z krajów członkowskich chce opuścić wspólnotę - ocenił.

Jego zdaniem wojny na Bliskim Wschodzie i we wschodniej Ukrainie, a także aneksja Krymu przez Rosję obnażyły "ograniczone możliwości działania niemieckiej i europejskiej dyplomacji". Wzrosło też zagrożenie islamistycznym terroryzmem - dodał.

"W naszych społeczeństwach rozwijają się ruchy, które prezentują modele alternatywne, niebędące co prawda spójnymi programami, lecz wskazujące dobitnie kierunek myślenia. Propagują powrót do narodu, sprzeciw wobec obcych i wolnego handlu, preferują kulturowe zamknięcie zamiast różnorodności, przedstawiają modele konkurencyjne wobec przedstawicielskiej demokracji, ogłaszają się jedynymi reprezentantami narodu i atakują tak zwany +system+, kwestionują projekt europejski" - zwrócił uwagę Gauck.

Niektórzy z nich nie kryją "antyamerykańskich odruchów" i sympatii wobec "autorytarnego rządu w Moskwie". Nie unikniemy konfrontacji z tym wyzwaniem - powiedział prezydent Niemiec.

Jego zdaniem przedstawiciele władzy nie powinni unikać dyskusji z ludźmi myślącymi inaczej. "Spór jest tlenem dla otwartego społeczeństwa" - wskazał. W minionych latach Gauck wielokrotnie dyskutował z obywatelami krytykującymi politykę migracyjną rządu, narażając się na werbalne ataki ze strony adwersarzy.

Gauck zaapelował do swoich rodaków o większą aktywność na arenie międzynarodowej. Zakwestionował też rozpowszechnioną w Niemczech zasadę, że konfliktów na świecie nie można rozwiązywać środkami militarnymi.

"Wiemy od dawna, że Niemcy nie mogą stać się wyspą, nie mogą się odizolować od świata i wycofać się na pozycje narodowe" - oświadczył Gauck w ostatnim przemówieniu przed końcem kadencji.

"Ten, kto zamiast zdecydowanie działać przygląda się, oddaje inicjatywę w obce ręce" - ostrzegł prezydent. Jak zaznaczył, autorytarne kraje od dawna próbują "dyktować swoje warunki" i tworzyć "własny porządek".

Niemcy jako silny i odpowiedzialny partner w UE "mogą wykazać więcej aktywności" - ocenił Gauck. "Musimy czynić więcej, by wspólnie z innymi utrzymywać ład, zapobiegać konfliktom, rozwiązywać kryzysy i odstraszać przeciwników" - mówił prezydent.

"Powiedzenie, że +konfliktów nie można rozwiązywać środkami militarnymi+, dobrze brzmi i jest dobre, jednak tylko wtedy, gdy tej zasady przestrzegają wszystkie strony" - zastrzegł.

Gauck podkreślił, że aktywna republikańska postawa jest "kwintesencją zdolnej do obrony demokracji".

Zapewnił także, że wspiera zabiegi o umocnienie europejskich struktur obronnych. "Opowiadam się za jednoznacznym wyjaśnieniem naszym wschodnioeuropejskim sąsiadom, że zobowiązania sojusznicze obowiązują nadal bez żadnych ograniczeń" - powiedział Gauck.

Prezydent skrytykował umacniające się jego zdaniem w niemieckim społeczeństwie postawy roszczeniowe. "Demokracja nie jest politycznym domem wysyłkowym. Demokracja oznacza współkształtowanie własnego losu" - napominał były pastor i opozycjonista w dawnej NRD.

Gauck opowiedział się za silnym państwem opartym na prawie. "Państwo prawa przegra, gdy w walce z przemocą i terroryzmem okaże się za słabe lub bezradne" - ostrzegł.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)

>>> Czytaj też: Tusk największym wygranym wyborów na przewodniczącego PE?