Na pytanie, czy „projektowi europejskiemu nie grozi śmierć” 77-letni Gauck, który - jak zaznacza gazeta - był „postacią opozycji demokratycznej w dawnej NRD”, odpowiada: „Wielu twierdzi, że tak jest, niektórzy tego pragną, ale nie są w większości”. I zapewnia, że choć w Niemczech wykluwa się ruch dążący do zamknięcia się w narodowych granicach, to „Niemcy są wierni projektowi europejskiemu, co nie powstrzymuje ich, jak i innych Europejczyków, przed krytyczną refleksją nad naturą i przyszłością UE”.

Zapytany, czy podziela niepokój, związany z populizmem i sytuacją w Europie, prezydent Niemiec wyjaśnia, że obecnie „więcej jest demokratów, broniących demokracji”. "A gdy chodzi o obawy naszych społeczeństw o to, czy będą nadal mogły żyć, jak chcą, i być, czym są, o to, że globalizacja i migracja uderzą w ich tożsamość”, to „potężny wódz czy przywódczyni z żelazną pięścią na nic się nie zdadzą”. "Wzywam do używania prostego języka i zwracania się do uczuć” – tłumaczy Gauck – przekonany, że nie wolno populistom pozostawiać „przywileju mówienia o rzeczach skomplikowanych językiem, który każdy może zrozumieć”.

Prezydent Niemiec z naciskiem stwierdza, że jego kraj „nie ma żadnych ambicji, by dominować". "Niemcy same mogą niewiele, pragną one i potrzebują silnej Europy. A dla Europy dobrze jest, gdy Niemcy są stabilne gospodarczo i politycznie. Słabe Niemcy nie są dobre dla nikogo” - przekonuje.

Gauck odrzuca także sugestię, jakoby po Brexicie i wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA „Niemcy stały się tarczą obronną wolnego świata”. A na pytanie, „kiedy wreszcie Niemcy zgodzą się przyjąć rolę lidera”, wzywa, by pamiętać, że „my, Niemcy, po wojnie spowodowanej przez Niemców i po zbrodniach, dokonanych przez Niemców, mamy słabe ja. Mamy potężne samochody i silne drużyny piłkarskie, ale nie mamy silnego przekonania o naszej wartości”.

Reklama

Po przypomnieniu nazistowskiej przeszłości Niemiec i komunizmu w NRD - „ich obietnic zbawienia i ich zbrodni” - Gauck wyraża przekonanie, że z powodu tych doświadczeń „nie poddamy się pokusie przejścia do społeczeństwa choćby tylko trochę autorytarnego”.

Prezydent Niemiec nie sądzi by „Brexit groził efektem domina”, gdyż nie wierzy, by "Brexit stał się przykładem dla innych, nasze kraje mają na tym zbyt wiele do stracenia”.

Na koniec Gauck odpiera twierdzenia, że to kanclerz Niemiec Angela Merkel wywołała „problem uciekinierów” w Europie. „Uciekinierzy – podkreśla z naciskiem - byliby i bez Angeli Merkel. Wszyscy (Europejczycy) jesteśmy odpowiedzialni za ich integrację” - zaznacza.

Z Paryża Ludwik Lewin