Decyzja Wielkiej Brytanii o wyjściu ze Wspólnoty, zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA, interwencja Rosji w wojnie w Syrii i trwający konflikt na Ukrainie zawęziły pole manewru kanclerz Niemiec. Wobec rosnących zagrożeń z zewnątrz i niepewnej sytuacji w wielu krajach europejskich, przede wszystkim we Francji, obwołana "liderką wolnego świata" Merkel dąży do utrzymania jedności i wzmocnienia Unii Europejskiej. W Polsce, pomimo tarć, do jakich dochodziło w minionym roku, niemiecka kanclerz widzi jednego z potencjalnych partnerów.

W stosunkach polsko-niemieckich ubiegły rok przebiegał pod znakiem obchodów 25. rocznicy podpisania Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca 1991 roku, uznawanego za początek nowego rozdziału w relacjach między Polakami i Niemcami po zakończeniu zimnej wojny.

Prezydenci obu krajów, Andrzej Duda i Joachim Gauck, wykazywali w tym czasie dużą aktywność, zabiegając o nadanie jubileuszowi specjalnego znaczenia.

W ramach obchodów prezydent Duda 16 czerwca złożył wizytę w Berlinie, a dzień później obaj prezydenci świętowali rocznicę podpisania traktatu w Warszawie. Z ich inicjatywy powstała polsko-niemiecka grupa refleksyjna do spraw polityki zagranicznej. Pod koniec listopada Gauck odwiedził kwaterę główną Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie, a w grudniu prezydent Polski gościł w Berlinie na koncercie zamykającym rocznicowe obchody.

Reklama

"Gdyby relacje polityczne między Polską a Niemcami wyglądały tak, jak stosunki między Dudą i Gauckiem, to moglibyśmy mówić o aktywnej i owocnej współpracy w pozytywnej atmosferze" - ocenia Kai-Olaf Lang z Fundacji Nauka i Polityka (SWP). Niemiecki analityk podkreśla, że między prezydentami powstała "płaszczyzna konstruktywnej komunikacji". Jego zdaniem pełnią oni rolę "stabilizatorów".

Lang zaznacza, że prezydent Duda traktuje Niemcy jako partnera, podczas gdy polski rząd wykazuje w tej kwestii "ambiwalentność". "Rząd dostrzega obszary współpracy, ale w innych sprawach nie dowierza Berlinowi, a nawet stara się ograniczać jego wpływy" - wyjaśnia w rozmowie z PAP Lang.

Wizyta Merkel - uważa Lang - to czytelny sygnał, świadczący o tym, że Niemcy pragną, aby w tych niespokojnych dla Unii Europejskiej i świata czasach Polska "pozostała na pokładzie". "Rząd Merkel wysyła nie tylko Polsce, ale także Niemcom oraz Brukseli sygnał: chcemy z Polską współpracować, niezależnie od problemów występujących w minionym roku" - podkreśla ekspert.

Agnieszka Łada z Instytutu Spraw Publicznych w Warszawie przypomina, że rok temu "to Wielka Brytania nazywana była głównym partnerem Polski, a nie Niemcy". Ekspertka do spraw polsko-niemieckich wspomina też wizytę premier Beaty Szydło w lutym 2016 roku w Berlinie, przyjętą jej zdaniem przez stronę niemiecką "raczej chłodno".

Cieniem na stosunkach między Berlinem a Warszawą kładł się przede wszystkim kryzys migracyjny. Forsowany przez Niemcy plan rozdziału imigrantów między państwa UE spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem Warszawy i innych środkowoeuropejskich stolic, co prowokowało z kolei polityków i media nad Sprewą do ataków na polskie władze, a nawet do grożenia Polsce finansowymi konsekwencjami.

Polska wytykała Niemcom udział w kierowanym przez Gazprom projekcie Nord Stream 2, uważanym w Warszawie za zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. Polski rząd twierdził ponadto, że Niemcy są przeciwne powstaniu stałych baz NATO na wschodnich rubieżach Sojuszu.

"W czasach rosnących niepewności i pogłębiających się problemów telefon między urzędem kanclerskim a kancelarią premier milczy" - pisała w maju Łada w analizie dla Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt. "Brakuje zaufania" - twierdzi ekspertka oceniając, że po stronie polskiej sygnalizowana jest "niechęć do budowania silnych relacji" z Niemcami, a po stronie niemieckiej widać "rosnące zniechęcenie i niecierpliwość".

Od końca 2015 roku sytuacja polityczna w Polsce była stałym przedmiotem zainteresowania niemieckich mediów, komentujących bardzo krytycznie spór o Trybunał Konstytucyjny, co dodatkowo wpływało negatywnie na klimat między Warszawą a Berlinem.

Jak podkreśla Lang, część punktów spornych zdołano w ciągu roku wyjaśnić, a inne straciły "destrukcyjną siłę". Szczyt NATO w Warszawie potwierdził zaangażowanie Bundeswehry na Wschodzie, a kryzys migracyjny został ze względu na spadającą liczbę uchodźców "zamrożony".

"Wielkie wstrząsy w UE i poza Wspólnotą - Brexit, Trump plus trwająca cały czas wojna na Ukrainie i konflikt w Syrii - odsunęły na drugi plan inne spory" - podkreśla Lang. "Po decyzji o Brexicie stało się jasne, że wybiła godzina zbliżenia Polski i Niemiec w celu zachowania integracji europejskiej" - powiedział analityk fundacji SWP. "I Polska, i Niemcy poszukują solidnych partnerów" - dodaje Lang.

"Polska to duży i ważny kraj" - mówił PAP w grudniu wysoki rangą przedstawiciel urzędu kanclerskiego. Już wtedy zapowiadał, że Berlin podejmie kolejną próbę poprawienia relacji z Warszawą. "W wielu punktach istnieje zbieżność poglądów, musimy to wykorzystać" - informował.

Niemiecki rząd zachowuje jak dotąd daleko idącą wstrzemięźliwość wobec polskiego sporu o Trybunał Konstytucyjny, a przedstawiciele rządu, proszeni o komentarz do sytuacji w Polsce, odsyłają zwykle dziennikarzy do Komisji Europejskiej jako instytucji właściwej ich zdaniem w tej kwestii. "Ze względów historycznych Niemcy nie powinny znajdować się w pierwszym szeregu krajów krytykujących Polskę" - powiedział PAP bliski współpracownik Merkel.

"Ewolucję" stanowiska Warszawy dostrzega też Łada. "Po obu stronach widać odczuwalną potrzebę dialogu i konsultacji" - ocenia analityczka ISP. "PiS zorientował się, że Polsce grozi osamotnienie" - tłumaczy Łada. "Pomysł Międzymorza nie bardzo wyszedł, gdyż inne kraje nie chcą Polski jako lidera. W Grupie Wyszehradzkiej łączy nas głównie polityka migracyjna, lecz brak innych punktów wspólnych" - wylicza Łada.

Pewną przeszkodą w zbliżeniu może być jej zdaniem zniechęcenie do dalszych prób ocieplenia relacji z Warszawą panujące wśród części niemieckich polityków. "Mam na myśli nie ekspertów zajmujących się Polską, lecz urzędników średniego szczebla administracji, którzy odgrywają często decydującą rolę w ustalaniu kierunków polityki" - precyzuje Łada.

"Angela Merkel chce utrzymać jedność Europy. Uważa, że po Brexicie pozostałe kraje Unii muszą mówić jednym głosem. Robi wszystko, żeby poznać opinię innych i zjednoczyć ich. Merkel chce się dowiedzieć, czego Polska oczekuje od Europy, gdzie możemy się dogadać, nawet jeśli będą to małe sprawy" - tłumaczy.

Wiadomości napływające z Waszyngtonu dodatkowo motywują niemieckich polityków, przekonanych, że tylko silna i zjednoczona Europa może stawić czoło Trumpowi i prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi. Członek komisji spraw zagranicznych Bundestagu Karl-Georg Wellmann (CDU) powiedział niedawno, że UE musi sama zatroszczyć się o bezpieczeństwo, zamiast "oglądać się na ojca chrzestnego w Waszyngtonie", a Berlin musi "włączyć do osi niemiecko-francuskiej Polskę".

Zbliżenie z Polską ma zwolenników także wśród niemieckich dziennikarzy. Warszawski korespondent "Die Welt" Gerhard Gnauck pisał w styczniu, że Berlin musi nastawić się na dłuższe rządy formacji kierowanej przez Jarosława Kaczyńskiego i powinien prowadzić dialog z polską prawicą. Możliwość "pragmatycznego postępu" dostrzega też korespondent "FAZ" Konrad Schuller, rozważający wręcz możliwość powstania "niemiecko-polskiej osi".

Gestem pod adresem Polski było zorganizowane w grudniu w MSZ w Berlinie spotkanie z przedstawicielami Polonii. Ówczesny minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier obiecał przy tej okazji większe wsparcie dla nauki języka polskiego w Niemczech. Temat ten jest od lat podnoszony przez stronę polską.

W wyborach do Bundestagu 24 września Merkel będzie po raz czwarty ubiegać się o fotel kanclerski. Ze względu na rosnącą popularność jej rywala, Martina Schulza z SPD, jej zwycięstwo nie jest przesądzone. W tej sytuacji nie zaszkodzi jej zapewne opinia wyrażona przez Jarosława Kaczyńskiego w jednym z wywiadów dla niemieckich mediów: "Byłoby dobrze, gdyby pani Merkel została ponownie wybrana".

Z Berlina Jacek Lepiarz