Według ukraińskiego koncernu, Europa "w ciągu kilku godzin" odczuje ograniczenia.

"Dostawy spadły do 92 mln metrów sześciennych na dobę" - oświadczył cytowany przez agencję Interfax-Ukraina rzecznik Naftohazu Wałentyn Zemlanski.

W poprzednich dniach Gazprom przesyłał przez Ukrainę do Europy średnio ok. 300 mln metrów sześciennych gazu na dobę. Dzień wcześniej Rosjanie uprzedzili Ukraińców, że mają zamiar zmniejszyć przesył surowca rurociągami biegnącymi przez Ukrainę do 221 mln metrów sześciennych. Tłumaczyli to tym, że Ukraińcy nielegalnie podbierają paliwo, przeznaczone dla odbiorców europejskich.

Spór dotyczy 65,3 mln metrów sześciennych gazu, który - jak oświadczył w poniedziałek prezes Gazpromu Aleksiej Miller - Ukraińcy po prostu ukradli. Naftohaz utrzymuje ze swej strony że gaz ten został zużyty do podtrzymywania ciśnienia w gazociągach, tłoczących paliwo na Zachód, czyli o tzw. gaz techniczny, który powinna dostarczyć Rosja.

Reklama

Jak poinformował rzecznik Naftohazu Zemlanski, Rosjanie nie tylko zakręcili kurki gazowe, ale i całkowicie przestali komunikować się we wtorek ze stroną ukraińską.

Tego dnia w Kijowie przebywa delegacja UE, na czele której stoi czeski minister przemysłu i handlu Martin Rziman. Praga kieruje w tym półroczu pracami Unii. Tematem rozmów, które rozpoczną się o godz. 9.00 czasu polskiego będzie właśnie sprawa dostaw gazowych przez Ukrainę.

Konflikt gazowy między Moskwą a Kijowem trwa od 1 stycznia. Doszło do niego, gdy Gazprom i Naftohaz nie zdołały porozumieć się odnośnie ceny gazu dla Ukrainy w bieżącym roku i stawek za jego tranzyt przez ukraińskie terytorium.