Gdy na początku 1917 roku czuć było już, że wojna dobiega końca, a Polska odzyska niepodległość, Alfons Kühn, późniejszy minister w kilku rządach II RP i dyrektor Elektrowni Warszawskiej dał się porwać takim marzeniom:

„Wyobraźmy sobie, że cud zamienił Polskę w kraj urządzony na modłę zachodnio-europejską, lub amerykańską. Mamy więc do dyspozycyi w każdej miejscowości energię elektryczną, która umożliwia najskromniejszemu rzemieślnikowi zastosować silnik elektryczny i kilkakrotnie powiększyć wytwórczość jego pracy; mamy wielki przemysł, stosujący urządzenia elektryczne i konkurujący skutecznie z zagranicą; ulice miast i miasteczek są oświetlone, przez co zyskaliśmy bezpieczeństwo i wygodę; mamy oświetlenie pałaców, domów i chat wieśniaczych, przez co ulepszyły się hygienicznie warunki naszego życia domowego i zmniejszyliśmy liczbę pożarów, wypadków z ogniem i t.p.; miasta, miasteczka i wsie połączone są siecią kolei i tramwajów elektrycznych, mamy połączenie telefoniczne wszystkich mieszkań całej Polski.”

„Ale cud, był snem. Obudziliśmy się w Polsce i ujrzeliśmy się skupieni grupkami, dalekiemi od siebie, dowiadującemi się z gazet po kilku lub kilkunastu dniach o tem, że gdzieś w Warszawie życie bije nocnem tętnem, że dobrodziejstwa o których śniliśmy, są dobytkiem garstki wybranych, zamkniętych na terenie miasta. I oto zapragnęliśmy, by cud stał się rzeczywistością, by obywatel Lublina, Przasnysza, Kozienic, Małej Wólki korzystał z dobrodziejstw obywatela Warszawy, by stał się mu blizki, rozmawiał z braćmi z Warszawy, Lwowa, Poznania i Wilna” – pisał jeden z najwybitniejszych polskich energetyków epoki zaborów i dwudziestolecia międzywojennego, cytowany w przygotowywanej przez dziennikarzy WysokieNapiecie.pl książce „Wiek energetyków. Opowieść o ludziach, którzy zmieniali Polskę”, której mecenasem są Polskie Sieci Elektroenergetyczne.

Rzeczpospolita wkraczała w niepodległość wyniszczona wojną, okradziona przez niemieckiego okupanta nawet z przewodów elektrycznych, a przez bolszewików ze zdeponowanych w Rosji majątków przemysłowców. Byliśmy wyraźnie lepiej rozwinięci od Rosji, ale znacznie gorzej od Niemiec.

Reklama

W kraju istniało kilkadziesiąt większych elektrowni. Po zniszczeniach wojennych i spadku produkcji z pierwszych lat wojny, dzięki poświęceniu pracowników, zdążyły się już na szczęście odbudować. Rok 1918 zamknął się krajową produkcją elektryczności na przedwojennym poziomie 0,6 TWh (w 2018 roku będzie to ok. 167 TWh). Moc działających elektrowni wciąż nie była jeszcze pełna, ale wracała już do przedwojennego poziomu ok. 400 MW (dziś to ponad 44 tys. MW).

Jakie były ceny prądu, kto nam go dostarczał, ile zużywał przeciętny obywatel, czego był produkowany? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

>>> Polecamy: Zniszczona przez wojnę, podzielona przez zaborców. Odbudowa gospodarki była wielkim osiągnięciem II Rzeczpospolitej [DOKUMENTY]