Ma pan znajomego Japończyka...
    
    
        Marek Cichocki, filozof i politolog, historyk idei politycznych, doradca społeczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego: Nie mam.
    
    
        Uznajmy, że pan ma i chce mu pokazać Europę.
    
    
        Ale dla Japończyków Europa to jeden wielki Disneyland. Najbardziej lubią parki miniatur, gdzie można w małym kawałku zobaczyć wszystko.
    
    
        Dlatego mówimy o japońskim profesorze, który ma ambicje intelektualne.
    
    
        Gdybym mógł zabrać go w cztery miejsca, to najpierw zabrałbym go nad Ren albo Dunaj, gdzie chciałbym pokazać mu granicę wewnątrz Europy, granicę między Rzymem a nami, którzyśmy przyszli z północy.
    
    
        I wina by się pan napił...
    
    
        Nie, na wino zabrałbym go gdzieś nad Morze Śródziemne, miejsce jest drugorzędne.
    
    
        Jeśli chodzi o pijaństwo, to faktycznie.
    
    
        Gdyby miało być to moje miejsce ulubione, to pojechalibyśmy do Chorwacji, gdzie są i rzymskie ruiny, i słowiański język, i ciepłe morze.