"Ja i mój rząd będziemy dążyć, aby przekroczyć dotychczasowy podział na bloki czerwono-zielony i centroprawicowy" - powiedział dotychczasowy premier Szwecji Stefan Loefven z Partii Robotniczej-Socjaldemokraci.

Konserwatywno-liberalna Umiarkowana Partia Koalicyjna (M) zajęła drugie miejsce z wynikiem 19,8 proc. głosów. Jej lider Ulf Kristiansson bezskutecznie wezwał premiera do dymisji.

Nieoczekiwany sukces - trzecie miejsce - Szwedzkich Demokratów spowodował, że nie ma większości żaden z dotychczasowych bloków, ani czerwono-zielony z socjaldemokratami na czele, ani centroprawicowy, w którym prym wiedzie Umiarkowana Partia Koalicyjna.

SD w nowym parlamencie może liczyć na 62 mandaty i być języczkiem u wagi między dotychczasowymi koalicjami.

Reklama

Frekwencja w niedzielnych wyborach wyniosła 84,8 proc. (w poprzednich - 83,4 proc.).

Szwecję czekają długie polityczne pertraktacje, których celem będzie zbudowanie większości w parlamencie. Podczas wieczoru wyborczego przewodniczący Szwedzkich Demokratów Jimmie Akesson zadeklarował, że chce mieć wpływ na ukształtowanie nowego rządu. "Jesteśmy gotowi do współpracy" - powiedział. Ta zapowiedź oznacza, że poprze on raczej centroprawicowe partie. Z drugiej strony socjaldemokraci będą próbować zbudować większość opierając się na głosach liberałów oraz agrarnej Partii Centrum.

Koalicja partii lewicowych może liczyć jedynie na 144 mandaty w 349-osobowym parlamencie, zaś prawicowy sojusz bez SD na 143 mandaty. Żadna z partii nie zadeklarowała chęci rozmów do czasu podania oficjalnych wyników, które mają być ogłoszone w poniedziałek.

W niedzielę w Szwecji odbywały się także wybory do rad gmin oraz rad wojewódzkich.

>>> Czytaj też: Polityk Zielonych w Szwecji oferował opozycji głosy muzułmanów za zgodę na budowę meczetu