Dla 78 proc. Francuzów zapowiedzi rządu, który na rok zawiesił podwyżki cen paliw, nie spełniają oczekiwań "żółtych kamizelek" - wynika z opublikowanego w środę sondażu Elabe. W sobotę cześć placówek kulturalnych i sklepów w Paryżu będzie zamknięta z uwagi na protesty.

Akceptacja mobilizacji w proteście przeciwko podwyżkom pozostaje nadal wysoka po ogłoszeniu w środę przez premiera Edouarda Philippe'a, że rząd w 2019 r. nie wprowadzi zapowiadanej wcześniej i zawieszonej na pół roku podwyżki akcyzy na paliwo.

Według badania Elabe, 72 proc. Francuzów popiera ruch protestu, albo przynajmniej z nim sympatyzuje. W tym 46 proc. badanych deklaruje poparcie, a 26 proc. żywi sympatię do ruchu "żółtych kamizelek".

Przeciwnych żądaniom protestujących jest 21 proc. respondentów z Francji, a 6 proc. pozostaje obojętnych - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie BFMTV.

Decyzja o tymczasowej rezygnacji z podniesienia podatku jest pierwszą poważną zmianą polityki rządu Emmanuela Macrona w reakcji na protesty.

Reklama

Komentatorzy od ich początku wskazywali na długie tradycje masowych protestów we Francji, poczynając od żakerii z czasów wojny stuletniej i poprzez okresy rewolucyjne, po zamieszki w 1968 roku. (Termin "żakeria" wywodzi się od pogardliwego określenia na ociężałego umysłowo "głupiego chłopa").

Ostatnie demonstracje, odbywające się od 17 listopada w soboty niejednokrotnie przeradzały się w rozruchy, rozbijanie witryn, podpalanie samochodów w zamożnych dzielnicach Paryża w okolicy Pól Elizejskich. Wypisywano tam na murach, w aluzji do zgilotynowanego króla i rewolucji francuskiej (1788-89) "Macron=Ludwik XVI 2018".

Macron, były bankowiec pracujący dla Rotszyldów, według "żółtych kamizelek" i ich sympatyków, to "przyjaciel bogaczy", który wzbudził powszechny gniew prowadzeniem polityki w ich interesie kosztem najbiedniejszych.

Ruch nie ma przywódcy, jedynie swoich rzeczników prasowych i zdecydowanie nie chce powoływać swego kierownictwa. Jednej z inicjatorek ruchu, 51-letniej Jacline Mouraud z Bretanii nawet zagrożono śmiercią, kiedy zasugerowała, żeby podjąć rozmowy z rządem.

Jak pisze agencja Reutera, członkiem ruchu może zostać każdy, kto ma żółtą kamizelkę odblaskową - a ma je większość ludzi. W ten sposób ruch łączy ludzi w różnym wieku, ze wszystkich klas społecznych, o różnych zawodach i poglądach.

Premier Philippe wieczorem w czwartek oznajmił, że w sobotę w związku z zapowiedzianymi protestami porządku ma pilnować w całej Francji 89 tys. funkcjonariuszy, w tym w Paryżu - 8 tys.

W obawie przed przebiegiem czwartej rundy protestów wiele paryskich muzeów i miejsc dziedzictwa kultury, jak wieża Eiffla, będzie w sobotę zamkniętych, a Opera Garniera i Opera Bastille anulowały spektakle i wszelką aktywność publiczną.

Oprócz Petit Palais, Muzeum Sztuki Współczesnej w Paryżu, nieczynne będą m.in. Muzeum Cernuschiego, położone niedaleko placu Gwiazdy, dom Victora Hugo, Muzeum Cognacq-Jay, Le Jeu de Paume, krypta pod placem przed katedrą Notre-Dame i katakumby.

Zakupione wcześniej bilety na prezentowane tam wystawy czasowe będą ważne do czasu zakończenia tych ekspozycji.

Muzeum Człowieka na Trocadero także pozostanie zamknięte - podał dyrektor Andre Delpuec, który odwołał sobotnie uroczystości z okazji 70. rocznicy przyjęcia przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych Powszechnej deklaracji praw człowieka (10 grudnia 1948 r.) organizowane wspólnie z Theatre de Chaillot.

Luwr i Muzeum d'Orsay oraz inne ważne placówki nadal rozważają możliwość zamknięcia.

>>> Czytaj też: "Żółte kamizelki" na ustępstwa władz: To za mało i za późno