Szef polskiego MSZ uczestniczył w konferencji brukselskiego think tanku Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS), w panelu poświęconym wartościom europejskim.

Czaputowicz był pytany o kwestie dotyczące praworządności w Polsce. Minister wskazywał, że wystarczająca liczba krajów w Radzie UE podziela pogląd polskich władz, że system dotyczący sądownictwa w Polsce jest zgodny z unijnym prawem. "Nie ma żadnej decyzji w Radzie, że dzieje się coś złego" – zauważył. Zwrócił uwagę, że trwa dyskusja co do interpretacji zmian przeprowadzonych przez obecne władze.

Czaputowicz wskazał również, że gdy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) podjął decyzję dotyczącą ustawy o Sądzie Najwyższym, Polska dostosowała się do tej decyzji.

Jak mówił, sprawa dotycząca praworządności w Polsce "została upolityczniona". Zauważył, że wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans, który zajmuje się kwestią praworządności w Polsce, jest też kandydatem na szefa KE z ramienia socjalistów. "To część jego programu. Jest częścią grupy, do której należy też polska opozycja" - wskazał.

Reklama

Czaputowicz zwrócił uwagę, że każdy element polskiej reformy wymiaru sprawiedliwość został zaczerpnięty z systemu funkcjonującego w innych krajach UE. Zauważył przy tym, że inne kraje za te rozwiązania nie są jednak krytykowane.

Mówiąc o praworządności, wskazywał też na podwójne standardy stosowane w odniesieniu do rządów prawa. Jako przykład podał wybór w "jednym z ważnych unijnych krajów" wiceszefa grupy politycznej w parlamencie na wiceszefa Trybunału Konstytucyjnego. "Coś takiego nie zostałoby zaakceptowane w Polsce, z całą pewnością" – zaznaczył.

W listopadzie ub.r. Bundestag, izba niższa parlamentu Niemiec, wybrał polityka współrządzącej w Niemczech partii CDU Stephana Harbartha na wiceprezesa Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Niemieckie media wskazywały na polityczny charakter tej kandydatury. Jego kandydaturę na wiceprezesa Trybunału zgłosił blok partii chadeckich CDU/CSU przy poparciu współrządzącej socjaldemokratycznej SPD oraz opozycyjnych Zielonych i liberalnej FDP.

Czaputowicz, mówiąc o podwójnych standardach w UE, powołał się też na przykład Francji, która mogła przekroczyć wynoszący 3 proc. PKB próg deficytu, bo - jak tłumaczył szef KE Jean-Claude Juncker - "to jest Francja". Natomiast Włochy są krytykowane za przekroczenie progu - zaznaczył szef polskiego MSZ.

Mówiąc o wartościach europejskich, Czaputowicz wskazał, że dla UE ważne są przede wszystkim te, na których opierają się cztery wolności przepływu: dobór, usług, kapitału i ludzi. "Czy istnieją jakieś zagrożenia dla tych wartości? Myślę, że tak. Jest nim forma protekcjonizmu, który ma ograniczyć konkurencję między pracownikami" – zauważył Czaputowicz. Jako przykład podał dyrektywę o pracownikach delegowanych.

Dyrektywę tę kraje Europy Środkowo-Wschodniej uważają za przejaw protekcjonizmu Europy Zachodniej, która chroni swoje rynki przed bardziej konkurencyjnymi firmami ze wschodu. "Dla nas jest to czysty protekcjonizm, który hamuje rozwój Unii Europejskiej" - ocenił minister.

Według niego problemem jest rozumienie terminu "demokracja" w UE. Minister powiedział, że dla niego demokracja jest wolą ludzi. Czasami jednak - jak mówił - można odnieść wrażenie, że dla części elit, szczególnie w Brukseli, demokracja jest systemem, w którym wyborcy wybierają tych, których te elity lubią. "Jeśli wybrany zostaje inny rząd, nazywane jest to populizmem" - zauważył.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)