Szef MIiR mówił, że dyskusje w Krynicy są najciekawsze w latach wyborczych, kiedy przedstawia się różne scenariusze, jak będzie wyglądać gospodarka Polska po wyborach. Przypomniał, że cztery lata temu były obawy bardzo silne, a dziś rozmawiamy w zupełnie innym klimacie.

Minister podał statystyki, a których wynika, że w czasach rządów AWS 1997-2001 wzrost PKB wyniósł średnio 3,7 proc., za rządów SLD – 3,5 proc., potem w latach rządów PiS- 6,6 proc., a w kolejnych 8 latach rządów PO-PSL – średnio 3,2 proc.

„Zakładając, że w tym roku będziemy mieli wzrost 4,5 proc., to średnia za te cztery lata wyjdzie 4,4 proc. To pokazuje, że jak rządzi PiS, ma szczęście i ma dobre wyniki” – powiedział. Jego zdaniem rządy PiS przez ostatnie lata miały szczęście, bo koniunktura była dobra, ale jednocześnie Polska rozwijała się znacząco szybciej niż potencjał wskazywany przez ekspertów.

Przypomniał, że cztery lata temu wyrażano obawy, że rządy PiS doprowadzą do zapaści gospodarki i finansów publicznych, a wzrost gospodarczy spowolni do 1-2 proc. „A mamy chyba najlepszą kombinację wskaźników makroekonomicznych za ostatnie cztery lata, to nie tylko dotyczy PKB, ale także innych wskaźników: spadające zadłużenie, finanse polskie w ryzach – po raz pierwszy mamy sytuację, że rząd przygotowuje budżet zrównoważony, mamy najniższe bezrobocie w historii” – mówił.

Reklama

„To pokazuje, że polska gospodarka, administracja rządowa i samorządowa, przedsiębiorcy za ten okres naprawdę zadanie wykonaliśmy bardzo dobrze” – powiedział.

Mówiąc o szansach i wyzwaniach powiedział, że „w ciągu dekady do końca 2030 r. nasz PKB może się prawie podwoić”.

„Ale celem naszego rządu nie jest gospodarka sama w sobie, ale ludzie” – podkreślił. Zastrzegł, że największe zagrożenia dla pozytywnego scenariusza płyną z zewnątrz. Wskazał na brexit, czy zagrożenia związane z wojną handlową, które uderzyły w gospodarkę Niemiec. Polska się jednak temu opiera, bowiem nie jest tak uzależniona od niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego jak np. gospodarki Czech i Słowacji.

„Jeżeli by sądzić po tym, co mówią eksperci krajowi i międzynarodowi, to będziemy jednym z krajów, na który oczy świata będą zwrócone. (…) Perspektywy nadal dla polskiej gospodarki są dobre” – ocenił.

Prof. Grzegorz Kołodko z Akademii Leona Koźmińskiego (były wicepremier w latach 1994-1997 i 2002-2003) pytał, dlaczego Kwieciński w swoich informacjach pominął dane z lat Strategii dla Polski 1994-1997, kiedy wzrost PKB – jak podkreślił – wzrósł średnio na mieszkańca 6,4 proc. Odnosząc się do przyszłości polskiej gospodarki Kołodko ocenił, że „ona będzie dobra”, mimo krytycznych uwag formułowanych podczas dyskusji.

„Pomimo otoczenia zewnętrznego punkt wyjścia jest bardzo korzystny ze względu na silną pozycję przedsiębiorców i samorządów, ale także to, że stworzyliśmy niezłą obudowę instytucjonalną” – powiedział. „Patrzę z pewną dozą realistycznego optymizmu na następne lata” – dodał. „Polską gospodarkę czekają dobre czasy, ale to jest skutek całego dwupokoloniowego wysiłku reformatorskiego (…) ostatnich kilku dekad” – podkreślił.

„Punkt wyjścia jest dobry” – zgodził się Michał H. Mrożek, dyrektor Generalny HSBC Bank Polska. Zauważył, że klienci korporacyjni banku wskazują na potrzebę zdrowego rynku pracy, silnego sektora energetycznego i silnego sektora bankowego.

Główny ekonomista Pekao Marcin Mrowiec zwrócił uwagę, że wyzwaniem jest demografia, ale z drugiej strony ona w znacznej mierze też napędza gospodarkę – poprzez wzrost płac wpływającej na wzrost konsumpcji i PKB.

„Mamy cały czas rezerwy demograficzne do wykorzystania (…). Dużo zmienia się w otoczeniu międzynarodowym, to może być szansa” – mówił. Wskazał na dynamikę polskiego eksportu do Chin, co oznacza, że możemy zająć miejsce w łańcuchu dostaw. „Mamy wyzwania, ale punkt wyjścia jest dobry (…) Powinniśmy to dokładnie zdiagnozować i szybciej działać” – radził Mrowiec.

Jan Krzysztof Bielecki (były premier w 1991 r.) przewodniczący Rady Partnerów - EY - Polska ocenił, że „będzie trudniej (…), ale to nie znaczy, że będzie źle i nie można być optymistą”. „Ale jak jest trudniej, to nie można być samozadowolonym (…). My dlatego osiągaliśmy takie dobre wyniki, bo cały czas byliśmy głodni, cały czas chcieliśmy się ścigać i chcieliśmy się dorabiać” – mówił.

„Jak zaprzestaniemy się ścigać, to będzie nie tylko trudniej, ale i gorzej” – ostrzegł Bielecki. Podziękował Kwiecińskiemu, że przyznał, że Polska jednak nie jest w ruinie, o co – jak powiedział – martwił się cztery lata temu w Krynicy.

Także przewodniczący Rady Krajowej Izby Gospodarczej Janusz Steinhoff (wicepremier w rządzie Jerzego Buzka) zgodził się, że stan polskiej gospodarki jest dobry. Dodał, że gospodarki w cztery lata nie można ani popsuć całkowicie, ani naprawić całkowicie.

Wskazał, że zagrożenia dotyczą demografii, skutków reformy systemu emerytalnego, odejściu od powszechności tego systemu, energetyka i koszty energii, które będą rzutować na koszty życia obywateli i konkurencyjność gospodarki.