„Zasadnicza sytuacja się nie zmieniła. Laszlo Trocsanyi jest wspaniałym człowiekiem, znawcą prawa o międzynarodowej renomie i doświadczonym dyplomatą. Jestem przekonany, że to najbardziej odpowiedni człowiek, by zostać członkiem Komisji Europejskiej i komisarzem” – powiedział Orban w Radiu Kossuth.

Premier zapowiedział, że rząd i on sam „rozwiąże tę sytuację”. Poinformował, że rozmawiał w czwartek z szefową KE Ursulą von der Leyen.

„Powiedziałem przewodniczącej Komisji, że poczekamy, aż opinia komisji prawnej zostanie napisana, bo głosowanie o kwestiach prawnych na zasadzie partyjnej to jedno, ale już trudniej, gdy trzeba to spisać i wskazać fakty. Tak więc poczekamy, aż komisja (prawna) sformułuje swoją decyzję na piśmie i wtedy ponownie się skonsultujemy z przewodniczącą Komisji” – oświadczył Orban.

Zapytany, czy decyzja komisji prawnej oznacza, że rząd będzie musiał przedstawić nowego kandydata na komisarza, odparł: „Ponieważ premier ma więcej informacji niż przeciętny człowiek, jego zadaniem jest myślenie do przodu. Mam w kieszeni drugie, trzecie i czwarte rozwiązanie”.

Reklama

Orban ocenił, że „grzechem” Trocsanyiego jest to, iż pomógł rządowi obronić Węgry przed migracją i doprowadzić do sytuacji, że nikt nie może wkroczyć na terytorium Węgier bez dokumentów, niezgodnie z przepisami.

„Teraz mu to wytykają(…) Ale w każdym kraju zadaniem ministra sprawiedliwości jest tworzenie przepisów, które wyznaczają rządowi jako zadanie wyłonieni w wyborach posłowie, czyli węgierski parlament. Z tego powodu nie można atakować. I dlatego zaatakowano nie wprost, tylko podstępnym ciosem z boku” – oświadczył premier.

Dodał, że trwa i nadal będzie trwać w następnych latach ostra walka miedzy siłami pro- i antyimigranckimi, czyli między lewicą i prawicą. ”Ale my też nie urwaliśmy się z choinki, damy radę” - oznajmił.

Kandydaci na komisarzy z Rumunii oraz Węgier, Rovana Plumb i właśnie Trocsanyi, nie dostali pozytywnej rekomendacji na przesłuchaniu w Parlamencie Europejskim z powodu konfliktu interesów, którego dopatrzyła się komisja prawna.

Plumb, która jest kandydatem na komisarza ds. transportu, oraz Trocsanyi, któremu została przydzielona teka sąsiedztwa i rozszerzenia, zostali wezwani na czwartkowe posiedzenie PE, by wyjaśnili kwestie dotyczące ich oświadczeń majątkowych.

Według nieoficjalnych informacji Plumb miała wyjaśnić, dlaczego w oświadczeniu dla PE nie zadeklarowała dwóch kredytów o wartości blisko 1 mln euro. Jak podało Politico, jedna z pożyczek była przeznaczona na zakup nieruchomości, a druga - na wsparcie jej Partii Socjaldemokratycznej (PSD) w Rumunii.

Z kolei zastrzeżenia do Trocsanyego, byłego ministra sprawiedliwości w rządzie Viktora Orbana, dotyczyły jego firmy prawniczej, założonej jeszcze w latach 90. i jej powiązań z węgierskim rządem.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)