Marsz, jak co sobotę w Tuluzie, zaczął się o godz. 14 i początkowo przebiegał pokojowo, ale gdy manifestujący dotarli na plac Capitol w centrum miasta, doszło do starć z siłami bezpieczeństwa, co z kolei spowodowało panikę wśród przechodniów.

Demonstranci podpalili jeden z parasoli przed barem McDonald's, a na miejskim ratuszu zostawili graffiti: "Naszym pragnieniem jest nieporządek".

Oddolny ruch "żółtych kamizelek" rozpoczął w listopadzie 2018 roku serię protestów najpierw przeciwko podatkowi paliwowemu, a później przeciwko polityce gospodarczej rządu Francji. Demonstracje, które przerodziły się w brutalną rewoltę przeciwko prezydentowi kraju Emmanuelowi Macronowi, bardzo zaszkodziły jego notowaniom. Od wiosny jednak marsze są dużo mniej liczne, a na początku lipca zaczęło rosnąć poparcie dla szefa państwa.

W reakcji na protesty "żółtych kamizelek" francuskie władze zorganizowały kilkumiesięczną debatę narodową; po jej przeprowadzeniu zapowiedziano obniżenie podatków, reformę systemu emerytalnego, ułatwienie rozpisywania referendów i reorganizację państwowej administracji. (PAP)

Reklama