Cytowany przez Reutersa specjalista podczas konferencji prasowej w stolicy Niemiec potwierdził wcześniejszą prognozę, że koronawirusem SARS-CoV-2 może zostać zakażonych od 60 proc. do nawet 70 proc. światowej populacji. Nie ma tylko pewności, w jakim okresie to nastąpi. Bardzo prawdopodobne jest, że pandemia potrwa około dwóch lat.

„Roboczo zakładamy, że potrwa ona prawie dwa lata” – podkreślił prof. Lothar Wieler, szef Instytutu Roberta Kocha w Berlinie. Dodał jednak, że wiele zależy od tego, kiedy dostępna będzie szczepionka chroniąca przed koronawirusem. Wielu ekspertów twierdzi, że pojawi się ona najwcześniej w 2021 r.

W USA i Chinach rozpoczęto już badania kliniczne nad takim preparatem - co oznacza, że otrzymują go pierwsi ochotnicy. Podczas początkowej fazy takich testów sprawdza się, czy szczepionka jest w ogóle bezpieczna. Dopiero potem bada się, czy jest skuteczna, a jeśli to się potwierdzi, można rozważyć wprowadzenie jej do użycia. Zwykle trwa to kilka lat. W przypadku koronawirusa SARS-CoV-2 procedura ta będzie znacznie przyśpieszona.

Prof. Wieler powiedział, że nie wiadomo jeszcze, jaka jest śmiertelność zakażeń wywołanych przez SARS-CoV-2. Dane z poszczególnych krajów są rozbieżne.

Reklama

Prof. Michał Bąk z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego w informacji przekazanej PAP twierdzi, że w przypadku tego patogenu średni współczynnik śmiertelności wynosi od 3,6 proc. do 6,7 proc. „Nie ma natomiast żadnych wiarygodnych informacji na temat liczby osób, które przechodzą chorobę bezobjawowo” - dodaje.

Zdaniem niemieckiego specjalisty ryzyko zakażenia jest bardzo duże. W jego ocenie w Niemczech mogą zostać zainfekowane miliony osób, a u co piątej ofiary infekcji objawy choroby mogą być poważne. „Robimy jednak wszystko, by tego uniknąć” – dodaje.

Z najnowszych danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że do południa w środę odnotowano ponad 202,2 tys. zakażeń koronawirusem, a ponad 8 tys. osób zmarło. Jednocześnie wyzdrowiało ponad 83 tys. pacjentów.

>>> Polecamy: 40 procent mieszkańców włoskiej Lombardii nadal wychodzi z domu mimo epidemii