"Liczba nowych infekcji podwaja się co pięć i pół dnia – powiedziała Merkel w nagraniu dźwiękowym umieszczonym w sobotę na stronie internetowej rządu federalnego. Ten okres musi zbliżyć się do 10 dni, aby nie doszło do przeciążenia naszego systemu opieki zdrowotnej”. „Spowolnienie wirusa” - nazwała główny cel w obecnej sytuacji.

Kanclerz „z całego serca” podziękowała obywatelom za to, że „prawie wszyscy” przestrzegają reguł wprowadzonych w ubiegłą niedzielę przez władze federalne i landowe. Wprowadzono wówczas częściowy zakaz wychodzenia z domów i ograniczono wspólne poruszanie się po ulicach do par lub członków tej samej rodziny.

„Święta Wielkanocne to data, na której wszyscy się teraz koncentrują” - o nastrojach rządzących napisał magazyn „Der Spiegel”. Do tego czasu ma zapaść decyzja, czy rozluźniać wprowadzone obostrzenia. „40 do 50 mld euro kosztuje niemiecką gospodarkę każdy tydzień przestoju w przemyśle, handlu i usługach” - magazyn powołuje się na wyliczenia monachijskiego Instytutu Badań nad Gospodarką.

Wg informacji dziennikarzy, niemiecki resort gospodarki szacuje, że rynek poradzi sobie, jeśli przestój potrwa maksymalnie do końca kwietnia. Skutki utrudnień wychodzących poza ten okres będą „gwałtowne” i „nie do przewidzenia”.

Reklama

Jednym z wyjść rozpatrywanych przez gabinet Merkel jest przyjęcie modelu Korei Płd. - napisał weekendowy „Handelsblatt”. Rząd chce zwiększać ilość przeprowadzanych testów i rozważa użycie danych geolokalizacyjnych z telefonów zarażonych i osób, które miały z nimi kontakt, aby kontrolować przebieg ich kwarantanny. W grę wchodzi stworzenie specjalnej „aplikacji śledzącej”, na której użycie zgadzałby się poddany kwarantannie – napisał „Handelsblatt”.

Z Lipska Łukasz Grajewski (PAP)