Dlatego też piątkowe notowania na warszawskiej giełdzie powinny rozpocząć się od spadków głównych indeksów, niewykluczone, że przekraczających 1 proc. Trwająca od tygodnia na GPW wzrostowa korekta napędzana jest przede wszystkim zleceniami inwestorów indywidualnych, czyli grupy najszybciej reagującej na wszelkie wahania nastrojów.

Słabsze otwarcie w sposób oczywisty nie przesądza o zamknięciu, dlatego nie można wykluczać, że piątkowa sesja zakończy się na plusie. Niemniej jednak może to być trudne zadanie.

Wczorajsze spadki na Wall Street, skąd płyną negatywne impulsy, były bowiem zbyt silne, żeby już na wstępie traktować je jako zwykłą realizację zysków, po kilku dniach wzrostów, zwłaszcza, że np. indeks S&P500, rosnąc w tym tygodniu do 1291,17 pkt, znalazł się tuż poniżej istotnej strefy podażowej 1293-1303 pkt, jaką tworzy 38,2 proc. zniesienie impulsu spadkowego 19 maj-15 lipca br. oraz połowa długiej czarnej świecy z 26 czerwca br. Ta strefa wyznacza pierwszy, potencjalny punkt zwrotny dla tego indeksu.

O losach piątkowej sesji w Warszawie w praktyce zdecyduje duża grupa raportów makroekonomicznych, jaka dziś ujrzy światło dzienne. Najmniejsze znaczenie będą miały, publikowane o godzinie 10-tej dane o czerwcowej stopie bezrobocia (prognoza: 9,6 proc.) i sprzedaży detalicznej (prognoza: 16 proc.) w Polsce. Giełda tradycyjnie już bowiem reaguje na polskie dane tylko wówczas, gdy w sposób dramatyczny odbiegają one od prognoz.

Reklama

Znacznie większy wpływ na wyniki sesji będą miały popołudniowe dane ze Stanów Zjednoczonych. Inwestorzy poznają raport o zamówieniach na dobra trwałego użytku (prognoza: 0,1 proc.), sprzedaży nowych domów (prognoza: -1,4 proc.) oraz indeks nastroju Uniwersytetu Michigan (prognoza: 56 pkt.).

Aktualna sytuacja techniczna na wykresach WIG20 i WIG wciąż pozostaje dobra. Zapoczątkowana przed tygodniem wzrostowa korekta, w dalszym ciągu może być rozbudowanym, trwającym kilka tygodni, odbiciem. Szczególnie, że obserwowana w ostatnich dniach duża dynamika wzrostów sprawia, że wątpliwe wydaje się jej gwałtowne zakończenie. Niemniej jednak nigdy takiego scenariusza nie można wykluczyć, zwłaszcza, że właściwe wnioski na ten temat będzie można postawić dopiero po dzisiejszej sesji, gdy znana będzie reakcja GPW na wczorajszą przecenę na Wall Street.

Jeżeli popytowi uda się wyjść obronną ręką z tego swoistego testu na siłę rynku, to zakończenia całej korekcyjnej sekwencji, należy oczekiwać w okolicach 43 000 pkt (WIG) i 2750 pkt (WIG20).

Silne, przekraczające 2 proc., spadki indeksów WIG20 i WIG w dniu dzisiejszym, oznaczają natomiast powrót obaw o koniunkturę, a w konsekwencji powrót w okolice tegorocznych dołków, jednak już ich pokonanie jest bardzo mało prawdopodobne.

W czwartek indeks WIG20 spadł o 0,92% do 2.603,90 pkt a WIG o 0,79% do 40.381,78 pkt. Obroty na rynku akcji wyniosły 2,29 mld zł.

Marcin R. Kiepas,
X-Trade Brokers DM