Byki już swoją siłę pokazały i wydaje się, że ostatniego słowa od nich jeszcze nie usłyszeliśmy. Dzisiejsze notowania początkowo przebiegały w fazie konsolidacji pod wczorajszymi cenami zamknięcia by po publikacji zaskakująco złych danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku wykonać ruch na południe. Niższe poziomy jednak wciąż są wykorzystywane do zakupów. Taka strategia sprawdza się już od lutego i jak na razie daje zarobić.

Popyt rzeczywiście zdołał podnieść ceny, niesiony był po części lepszym od prognoz wskazaniem indeksu Uniwersytetu Michigan, a nie zaszkodziły mu nawet nieco rozczarowujące dane o sprzedaż nowych domów. Dzień ostatecznie kończymy spadkiem o pół procenta, który wpisuje się w delikatny ruch korekcyjny po silnym wybiciu z początku tygodnia.

Na rynku walutowym złoty początkowo testował górne ograniczenie kanału trendu bocznego, ale udało się od niego odbić. To już nie pierwszy raz sprzedający próbują nieskutecznie osłabić nasza walutę. Być może to interweniujący BGK nie pozwala im na skuteczne zakończenie założonych strategii. Z drugiej jednak strony brakuje silnego popytu na złotego by na trwałe sprowadzić go w okolice 4 złotych. Na rozstrzygnięcie która strona okaże się silniejsza przyjdzie nam więc jeszcze poczekać.